YouTube to główny kanał dostarczający muzykę młodemu pokoleniu. Za darmo, na żądanie, natychmiast. Obejrzałem trzy najbardziej polecane pozycje i posmutniałem. Miliony wyświetleń, setki tysięcy polubień, tysiące komentarzy. Jest „moc”.
Sztuka pełni dziwną rolę w życiu ludzkości. Nieskończenie dawno w jaskiniach ludzie malowali na ich ścianach sceny. Z polowań, inne jakieś. Potem jakoś równolegle były posążki i podejścia muzyczne, śpiewanie. Obrazy, budowle, opowieści, poezja. Zwierzęta nie tworzą takich rzeczy, my… tak.
Ludzie w pewnym wieku pamiętają, jak to było, tańczyć z dziewczyną przy piosence „Gyöngyhajú lány„, kiedy światła gasły, cały świat gdzieś znikał i byliśmy tylko ja i ona, i ta nieskończoność, która jakoś się w tej piosence otwierała. Nieskończoność piękna, czuła, wielka i wspaniała.
Ludzie w pewnym wieku pamiętają to nagromadzenie emocji, kiedy… „Pęka tama„. Tę kakofonię dźwięków, to narastanie „przypływu”, spotkanie z żywiołem, który gdy przełamie tamę, to niszczy wszystko na swojej drodze. Ostro i groźnie, i prawdziwie.
Ludzie w pewnym wieku wiele pamiętają, ale nie pamiętają, bo tego się nie pamięta, że to wszystko kształtowało, kształtowało ich wrażliwość, myślenie, ich samych. Jesteśmy do pewnego stopnia owocem kultury, odbiciem sztuki, wierszy, którym wierzyliśmy, bajek, których słuchaliśmy, muzyki, która przepływała przez nasze serce.
Co więc teraz międzynarodowy koncern Alphabet umieszcza w głowach, uszach i sercach młodych Polaków? Weźmy trzy „najbardziej polecane” i najpopularniejsze piosenki po kolei:
1. MIYO ft. Tymek – Będzie lepiej (Official Video)
WTF? Jaki „MIYO”? ft? Official? Okej, po angielski. Włączamy:
Pokazuje się tytuł „Będzie lepiej”, piękne filmowe zdjęcia. Technika jest de best. Na początku dziwne miganie. Nie, nie na początku – stale. Ujęcia trwają około jednej sekundy. Nikt nie zdoła skupić uwagi, na tym co widzi. To znaczy nikt nie zdoła odebrać tego – świadomie. Migają. Obrazy migają. Ona i on. Ona seksowna blondynka, śliczna młoda kobieta. On jakiś porąbany, ni to facet, ni to babka. Jakiś nieszczęśliwy taki. Cycki sobie obmacuje. Ale tylko sekundę, może dłużej nie dał rady.
Jakichś dwóch panów w podartych spodniach. To chyba piosenkarze. Wykonują dziwne gesty dłońmi. Z tyłu morze, z boku laptop, oni podrygują. Muzyki jeszcze nie zauważyłem. Młody człowiek z początku filmu dużo całuje się z tą śliczną dziewczyną. Chyba ogólnie jest potężnie nieszczęśliwy, a ona jest jego jedynym sensem bytowania.
Ładne widoki, całuje się z nią w wodzie.Pani łaskawie pozwala się pocałować tu i ówdzie. W międzyczasie artysta się wygibuje na tle jakiejś budowy. Nasz bohater pokazuje, że sprytnie wytatuował sobie coś na wewnętrznej części dolnej wargi. Może to po macaniu swoich cycków, wpadł na taki sprytny pomysł. Widoki nadal piękne. Bardzo piękne. Coś miga po ekranie. Koniec.
Ku… a gdzie piosenka? Nie mam pojęcia. Chyba coś bzyczało w trakcie, ale nie zauważyłem.
2. Dudek P56 – Dziadek Prod.GenBeats/ZAMEK (official video 2019)
Można zamówić „pre-order”. Taka informacja na początku. Potem obrazek-symbol marychy, że niby ją sobie można pre-order zamówić? Nie wiem, oglądam. Dziadek. Dziadek ma tłusty brzuch, który wylewa mu się ze spodni i z koszuli. Jeszcze jeden widok na wylewający się tłusty brzuch dziadka. Uff jest odrobina muzyki. No może to przesada nazywać to muzyką, ale jest jakiś rytm, który się powtarza i młody człowiek deklamuje w ten rytm opowiadanie o tym, jak to dobra jest marihuana i dziadek, że ją odkrył i hoduje. Pod wpływem tej marihuany można „Iść. Iść naprzód jak człowiek. Jak wolny człowiek wybrać sobie drogę” – tak informuje artysta. Stąd nie palish (błąd zamierzony) marychy, to nie czujesz się jak człowiek, zwłaszcza wolny człowiek. Marycha wyzwala. Drogę do wolności propaguje artysta deklamujący rytmicznie historię o marihuanowym dziadku.
Marihuana zapewnia – zdaniem artysty – „Umysł otwarty i pod osłonom” i „Daje w życiu siłę, jakiej sam nie miałem„. Artysta, a raczej marketingowiec marychy, ma już otwarty umysł i siłę, dzięki wyzwalającej go marihuanie. To zrozumiałe. Talent? Tu jakby porażka. Tego czegoś nie da się zaśpiewać. Muzyki, poza badziewnym, samopowtarzającym się motywem, brak. Polecałbym artyście z perspektywy własnych doświadczeń jakieś środki zastępcze względem wyzwalającej go marihuany. Tak po prostu, żeby potestować. Czerwony wytrawne wino z Rioja razem z przyjaciółmi. Samotne posiedzenie na piasku plaży nad Bałtykiem o 4:30, aż do momentu, gdy zza linii horyzontu wynurzy się słońce. I uścisk małego dziecka, zaplatającego ręce na szyi rodzica. To naprawdę wyzwala, daje siłę i czyni człowiekiem. No ale marycha jest tańsza i szybsza, i daje w łep.
3. kartky ft. Tymek, DJ Hazel – detroit (prod. Favst)
Jakieś dziwne napisy na początku. Nie polskie litery. Nie wiem, co to. Obraz: Dwie panie. Nawet ładne. Nieruchome. Pani w żółtym, na żółtym tle. Włącza się muzyka. To znaczy, nie żadna muzyka, tylko deklamacja „artysty”. Artysta chce coś „rozjebać” – piszę bez gwiazdek, bo pipczenia nie ma. Następnie artysta zastanawia się „Na chuj mi to”. Okej, widać od razu szczerość i bezpośredniość w odsłanianiu bogatego wnętrza „muzyka”.
Artysta pojawia się obok pani w żółtym i chwytając telefon wykonuje jakieś dziwaczne ruchy drugą ręką, mówiąc jednocześnie do słuchawki „I mówię ty kurwa pajacu wpadnijcie, to wyrucham ciebie i ją„. I w tym momencie doceniłem tłustego dziadka z marihuaną. Myślałem, że gorzej już być nie moze, a życie, jak to ma w zwyczaju, znówi powiedziało swoje „Tu cię zaskoczę!”.
Nie dałem rady dalej. Rozumiem, że Artysta reklamuje swoje zdolności, że tak powiem, biologiczne. Kwestie mentalne, intelektualne, kulturalne czy – wiem, że tutaj to brzmi śmiesznie – artystyczne nie są jakby w polu możliwej percepcji Artysty, ani promującego jego twórczość światowej klasy kanału – jakże znamiennie brzmi tu to określenie – multimedialnego.
Na koniec.
Zrobiło mi się niedobrze. Może dlatego, że zjadłem trochę skwarek, bo właśnie utopiłem odrobinę smalczyku, ze słoniny. Lubię taki smalec, własnej roboty. Czasem można dodać, cebuli albo nawet jabłka. Potem – pycha. Jakoś tak, zwyczajnie. Wracając do współczesnej sztuki, to chyba jednak jestem za stary. Nawet te polskie klimaty, z Budką Suflera, Manamem, Obywatelem GC, Perfectem, to zupełnie inne historie. Jeszcze ta Kayah i Goran Bregovic. Do jasnej cholery można śpiewać i można tworzyć muzykę. Te kalekie produkcje, obliczone na kaleczenie nie mający pojęcia młodych ludzi, ktoś jednak promuje i pakuje do głów. Świat schodzi na psy. Do czasu oczywiście. Bo jak pisał POETA:
„Babylon” – Zbigniew Herbert
Kiedy po latach wróciłem do Babylonu zmieniło się wszystko
dziewczęta które kochałem numery linii metra
czekałem przy telefonie syreny uparcie milczały
więc konsolacja sztuką -– Petrus Christus portret młodej damy
był coraz bardziej płaski złożył skrzydła do snu
światła zagłady i miasta zbliżały się do siebie
festiwal Apokalipsy pochodnie samozwańcza Sybilla
rozgrzeszała pijane tłumy wyznawców obfitości
zdeptane ciało Boga wleczono w triumfie i w pyle
tak spełnia się finimono zastawione stoły etruskie
w koszulach splamionych winem nieświadomi losu świętują
barbarzyńcy przychodzą na koniec aby przeciąć aortę
nie życzyłem tobie miasto śmierci w każdym razie nie takiej
bo z tobą zejdą pod ziemię słodkie owoce wolności
i wszystko trzeba zaczynać od gorzkiej wiedzy od trawy
—————————————————————————————
ps.Błąd w tytule jest zamierzony
„Terroryzm i dyktatura czucia”: LINK