Buddyzm i dżinizm to dwie wielkie herezje braminizmu. Podobne były drogi ich założycieli, Buddy i Machawiry, obaj byli dobrze urodzeni, obaj porzucili majątek i władzę, obaj, po długim okresie ascezy, 12 lat dla Machawiry, 6 lat dla Buddy, przeżyli stan oświecenia dający początek ich religiom mniej więcej w 5 wieku BC.
Buddyzm był drogą środka, pomiędzy agresywnie ascetycznym dżinizmem a materialistycznym życiem zwykłych ludzi. Swój początek brał od spostrzeżenia, iż wszystko w życiu jest cierpieniem lub innymi słowami brakiem satysfakcji. Ból, śmierć, choroba, utrata, niedostatek, opresja, gdy nie mamy tego, co chcielibyśmy mieć, ale nawet gdy mamy to, co nas cieszy, to też jest związane z cierpieniem, bo i to przeminie, a człowiek przywiązany do tego “szczęścia” będzie cierpiał z powodu utraty lub z powodu lęku przed utratą.
Zasadniczo więc buddyzm jest usuwaniem cierpienia, wyzwoleniem z permanentnego braku pokoju i satysfakcji. Za źródło i przyczynę cierpienia, Budda uznał pragnienie, lgnięcie do rzeczy, uczuć, sytuacji, emocji. Usunięcie pragnienia, miało rodzić usunięcie cierpienia i finalnie osiągnięcie nirwany.
Buddyzm jest niejako systemem praktycznym. Patrzy na rzeczywistość z psychologicznego, nie mistycznego punktu widzenia. Stąd dla buddyzmu zabicie jakiegoś zwierzęcia lub owada przynosiło złą karmę, ale tylko wtedy, gdy było intencjonalne. Co więcej, nawet myśli lub chęć zabicia przynosiła złą karmę tak samo jak czyn. Z drugiej strony, gdy ktoś nieświadomie i przez nieuwagę rozdeptał mrówkę, to nie przynosiło to negatywnych skutków, inaczej niż w dżinizmie. Liczą się bowiem procesy psychologiczne, a nie rzeczywistość mistyczna.
Hinduizm zakładał, że ludzie i zwierzęta mają dusze, które ponownie się wcielają w procesie samsary – reinkarnacji. Dżinizm szedł dalej i uważał, że dusze mają wszystkie elementy rzeczywistości, także rośliny i świat materii nieożywionej. Buddyzm uważał, że nie istnieje coś takiego jak dusza, nie ma osobowego, realnego “ja”. Jest tylko splot, złożenie pewnych elementów, takich jak ciało, zmysły, psychika, emocje itd. Jednak pomysł, że tworzą one jakiś trwały pomiot, Budda uważał za iluzję.
Buddyzm jest systemem w zasadzie agnostycznym, psychologicznym i empirycznym. Nie wypowiada się, co do rzeczywistości ostatecznej, nie mówi czym jest nirwana. Interesuje go nie tyle duchowy czy mistyczny wymiar rzeczywistości: zagadnienie istnienia Boga czy struktury wszechświata, co procesy zachodzące w świadomości człowieka.
Buddyzm powiada: “Nie wierz w to, co słyszysz, w to, czego cię nauczają. Wypróbuj, sprawdź sam to, co ci proponuję i wtedy wyciągaj wnioski.”
Pozostaje pytanie, jaka jest oferta buddyzmu dla współczesnego świata?
Po pierwsze, jest agnostyczny, bo nie zajmuje się szczegółowo rzeczami ostatecznymi. Po drugie jest bardzo praktyczny, buddystą człowiek nie staje się przez słuchanie nauk Buddy, tylko przez powtarzanie jego postępowania i doświadczenia. Po trzecie buddyzm sprzeciwia się pragnieniu i pożądaniu, uznając, że są źródłem cierpienia.
Ludzie odbierają te cechy pozytywnie. Kwestia wiary w ten czy inny sposób przestaje stawać na ostrzu noża. Nie stają przed wyborem, w który przekaz o ostatecznej prawdzie wierzyć. W to miejsce mają propozycję pewnej drogi i własnego na niej doświadczenia. Znajdują wiele prawdy w tym, że tak promowane przez współczesny świat pragnienie i pożądanie coraz to więcej i czegoś innego, jest drogą w sumie do cierpienia, zaś życie bez tych pragnień staje się pełniejsze i bardziej zrównoważone.
Buddyzm w swojej ojczyźnie – na Subkontynencie Indyjskim – został niemal całkowicie wypleniony. W pewnych wersjach utrzymał się jednak w Azji, a teraz znajduje pewien oddźwięk i u ludzi Zachodu. Z jednej strony bywa postrzegany pesymistycznie, bo wszystkie twoje pragnienia są złe, bo sam – nie istniejesz, to tylko złożenie pewnych cech i mechanizmów, bo życie jest cierpieniem. Z drugiej jednak strony niesie przesłanie pozytywne, że jeśli z tego przylgnięcia do tego, czego pragniemy, zrezygnujemy, to już teraz znaleźć możemy pokój i szczęście.
Czy buddyzm pozostaje w jakieś relacji do chrześcijaństwa? W buddyzmie zło rodzi się na skutek ignorancji, w chrześcijaństwie na skutek grzechu. Wyzwolenie buddysta osiąga dzięki wiedzy i poznaniu, chrześcijanin dzięki wierze i miłości. Buddyzm pozostaje praktyczny i empiryczny, chrześcijaństwo mistyczne. Obie jednak religie podkreślają niebezpieczeństwo jakie rodzi przywiązanie. Przywiązanie do świata, do rzeczy, do ludzi, do samego siebie. Łatwo znaleźć w NT wskazania to potwierdzające. “Jeśli ktoś przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto siebie samego, nie może być moim uczniem.” “kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa”.
Obie religie cechuje współczucie dla innych, obie odrzucają przywiązanie do własnego życia, własnego “ja”. Różnią się w sprawach ostatecznych, ale to temat na inny raz.