100 lat! dla Clinta Eastwooda

Urodziny Clinta Eastwooda

 

Właściwie to nie pamiętam, kiedy pierwszy raz go zobaczyłem. Był człowiekiem swojej epoki. Jednym z „Siedmiu wspaniałych”, choć nie grał w tym filmie, był bohaterem z „A Fistful of Dollars” filmu z niezapomnianą muzyką Ennio Morricone. Z tym swoim dymiącym cygarem, lekko lekceważącym stosunkiem do rzeczywistości, był archetypem faceta – tamtych czasów. Minionych czasów. Zanim pieniądze, poroniona religijność i głupawy postęp nie wykastrowały tego archetypu, wizerunku, wzoru.

I taki pozostał, jako policjant w „Brudnym Harrym”, jako kowboj z zasadami w „Unforgiven”, aż po swoje wielkie dzieło „Gran Torino” w którym gra… tak tak, Walta Kowalskiego, amerykańskiego weterana wojny koreańskiej – polskiego pochodzenia.

Jako aktor i jako reżyser opowiada inny świat. Świat ludzi zdolnych do poświęcenia. Świat ludzi prawdziwych, nie skupionych na sobie, za to nie tolerujących zła i małości. W czasach, w których doczekaliśmy się wszechogarniającej fali zmierzającej do mentalnej kastracji mężczyzn i męskości. Gdy skobieciali i zdewociali pasterze z jednej strony, zkobieciali i zepsuci politycy z drugiej, gdy liczy się tylko kasa i rozdęte w chory, emocjonalny sposób „ja”, filmy Clinta są jakimś przystankiem normalności, miejscem, w którym można się zatrzymać, powspominać i odpocząć.

Więc za tę normalność pisaną dużymi literami, za prawdę, za pozostawione nam wzorce, wypada Clintowi podziękować. Szczególnie w jego urodziny, a więc dzisiaj 31 maja, gdy kończy 89 lat. Clint – twoje zdrowie i… – 100 lat!, tak na jedną nogę! I… dzięki. Za wszystko.


Recenzje dobrych filmów na blogu {TUTAJ}

Nie bądź obojętny, udostępnij dalej...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *