Pierwsze przykazanie

Nasz drogi brat – Marian Piłka – zechciał podzielić się z nami swoimi przemyśleniami na temat “pierwszego przykazania“. Nie miał tu na myśli pierwszego przykazania dekalogu, ale pierwsze przykazanie w rozumieniu Chrześcijaństwa, w rozumieniu Jezusa Chrystusa. Przykazanie pierwsze nie ze względu na kolejność ale ze względu na jego wagę i znaczenie.

Nasz drogi brat zużył na wyjaśnienie znaczenia tegoż przykazania piętnaście tysięcy sześćset dwadzieścia osiem znaków co przekłada się na dwa tysiące sto trzynaście słów. Ponieważ naszym zdaniem nasz brat pobłądził, zdecydowaliśmy się podać alternatywne, i słuszne w naszym mniemaniu wyjaśnienie słów Jezusa Chrystusa.

Po pierwsze wypada zauważyć co takiego jest przedmiotem rozważań naszego drogiego brata. Co przedstawia nam on, jako “pierwsze przykazanie”? Czy postąpił roztropnie i nie minął się z prawdą na samym początku gdy rozpoczął swoje rozmyślania?

Otóż nasz brat przekazał nam treść pierwszego przykazania tak:

“Będziesz miłował Pana Boga swego ze wszystkich sił swoich, a bliźniego swego, jak siebie samego”.

Czerpiąc najwyraźniej z różnych skrótów, omówień, połączeń, i innych tego typu ludzkich opracowań. Czy nie było na początek rozsądniej sięgnąć do źródeł. Jeśli nawet nie do słów naszego Nauczyciela to choćby do dokumentów Kościoła Katolickiego? Przecież wtedy nasz brat zauważyłby niechybnie, że drobny czy gruby ale błąd popełnia na samym początku, i dalej ów błąd nadyma, rozdmuchuje i potęguje swoimi słowami. W rzeczywistości bowiem treść “pierwszego” przykazania została przekazana nam następująco:

“28 Zbliżył się także jeden z uczonych w Piśmie, który im się przysłuchiwał, gdy rozprawiali ze sobą. Widząc, że Jezus dobrze im odpowiedział, zapytał Go: «Które jest pierwsze ze wszystkich przykazań?» 29 Jezus odpowiedział: «Pierwsze jest: Słuchaj, Izraelu, Pan Bóg nasz, Pan jest jeden. 30 Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą. 31 Drugie jest to: Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego.” Biblia Tysiąclecia Mk 12,28)

Stąd przykazanie pierwsze dotyczy relacji człowieka do Boga. Relacja człowieka do człowieka wyrażona jest w przykazaniu drugim. Nie od rzeczy w taki właśnie sposób podane one zostały.

Skupiając się na przykazaniu pierwszym możemy łatwo stwierdzić, że wysnuć zeń możemy przesłanki do dokładnie wszystkich aspektów życia człowieka, jako że wierząc w to iż Bóg nas przenika, nie sposób nie wierzyć w to, iż relacja człowieka z Bogiem przenika wszystko inne.

Jednakże skupianie się na konkretnych rozwiązaniach i mechanizmach społecznych – na konkretnych relacjach i zjawiskach do których ma się odnosić treść tego przykazania – pozostaje błędem. Jest błędem dlatego, że odwraca wzrok od istoty tego przykazania. Stawia rzeczy ludzkie w miejsce rzeczy boskich. Stawia doczesność w miejsce wieczności. Stawia skończone w miejsce nieskończoności.

Wszelkie bowiem urządzenia ludzkie są przejściowe. Narody, rodziny, małżeństwa. To wszystko jest dobre ale przejściowe. To chwilowo ubierane przez nas formy istnienia w świecie danym nam tu i teraz przez Boga.

Tymczasem my, idąc za błędami naszych poprzedników podnosimy te “urządzenia” do rangi najwyższej. To na nich skupiamy nasze serce i nasz wzrok. To te urządzenia kochamy i tą błędną miłością kierowani chcemy życie im poświęcać. To zapał do tych właśnie urządzeń ludzkich owocuje często przejawami smutku, frustracji i krzywdy.

Błąd więc naszego brata – i jakże często nasz – nie polega na tym, że troszczy się on o “urządzenia ludzkie”. Błąd polega na tym, że ta troska przesłania i zastępuje troskę o to co rzeczywiste i wieczne i prawdziwe. To troska wiodąca na manowce. To troska nadmierna. ” Nie troszczcie się więc zbytnio o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie troszczyć się będzie. Dosyć ma dzień swojej biedy. “

Problem najważniejszego przykazania sprowadzić możemy do prostego pytania: “Czy najważniejsze przykazanie jest określeniem stanu idealnego, takiego który dobrze byłoby osiągnąć, ale realnie rzecz ujmując nie należy oczekiwać jego dokładnego osiągnięcia. Czy też przeciwnie, przykazanie to określa wymagania minimalne, to jest krytyczne, to jest takie bez których nic w ogóle nie zachodzi, nie dzieje się, nie spełnia się?”

To najważniejsza do rozstrzygnięcia kwestia. Nie ukrywajmy, że na przedstawiony dylemat odpowiadamy wspólnie – “To jest ideał do którego mamy dążyć ale życie wie swoje”. W ten sposób nie oddajemy wszystkiego by kupić perłę ukrytą w roli (Mt 13,28), nie tracimy siebie by zachować w ten sposób swoje życie (Mt 9,24 Łk 17,33). My żyjemy swoim życiem. Posiadamy je (bo chcemy dobrze). Część uwagi ofiarując Bogu, w mniemaniu, że “przecież urządzenia ludzkie są bardzo ważne”, w postawie, gdzie uwaga i “ważność” przypisywana tym ludzkim urządzeniom przekracza, ogranicza i zastępuje tę poświęcaną Bogu.

W ten prosty sposób, wyznając miłość do Ojczyzny, do Rodziny, do “dobrych ludzkich urządzeń”, które są tak drogie naszemu sercu – jednocześnie wskutek tego nie kochamy Boga całym umysłem, całym sercem i całą siłą. Bo tłumaczymy sobie, że relacja do Boga polega na miłości do doczesności. Do rzeczy, które my samy tworzymy. Którym poświęcamy uwagę. Bo wiemy, że to absurdalne byśmy mieli kochać Boga, całym umysłem, ze wszystkich sił i z całego serca – bo wszak na to czasu by nie stało.

Tak oto nasz brat odwraca nasz wzrok od drogi, którą nam wskazał Jezus. A przecież i w czasach naszego Mistrza pytano go o urządzenia ludzkie. Przecież Naród z którego wyszedł, cierpiał w niewoli jęcząc w okowach okupacji i płacąc okupantowi podatki. Niepomni dziś na słowa Jezusa, idziemy za Kościołem Żydowskim, stajemy się Kościołem Narodu i na pytanie Piłata kogo chcemy uwolnić: Tego który walczy za naród i za jego wolność czy tego który nakazuje płacić podatek okupantowi i wskazuje drogę do Boga? – cóż byśmy odpowiedzieli? Kogo słuchali? Komu poświęcali uwagę?

Postulat wyrażony w najważniejszym przykazaniu, nie ma charakteru docelowego. Ma charakter krytyczny. Jest to wymóg, rada, wskazanie – na serio. Dokładnie na serio. Nie ma w nim cienia przesady, ani tromtradacji. Czepiamy się naszych ludzkich postaw i przywiązań. Podnosimy do rangi najważniejszej (nieświadomie często) rzeczy doczesne i przemijające. Cierpimy wskutek tego ale tłumaczymy sobie, że to dlatego, że nie dość wysiłku włożyliśmy w doczesność.

A przykazanie Boże otwiera przed nami wieczność. Zmienia wszystko. Zmienia nasz wzrok. Zmienia sposób naszego istnienia. Otwiera człowieka na Boga. Fakt. Tracimy wówczas wszystko co mamy. Ale to jest właśnie postulat naszego Nauczyciela. Bo wtedy wszystko co się stanie, będzie już dziełem Boga, który naszymi rękami zbuduje każdą sekundę czasu. Zetrze z naszych oczu każdą łzę i napełni istnieniem nas samych. I przestaniemy pragnąć. I staniemy się źródłem tryskającym ku wieczności.

Nie bądź obojętny, udostępnij dalej...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *