Top Ten Movies – Timbuktu

https://madisonmovie.org/2015/06/24/timbuktu-hanging-onto-scraps-of-humanity-while-living-under-jihad/

Gazela mknie przez pustynię. Ruch, kolory pasteli i piasku. Zmaganie się. „Timbuktu” opowiada o zmaganiu się. Opowiada obrazem i dźwiękiem. Wprowadza widza w barwy pustynnej Afryki. Zabiera go nad Niger, prowadzi wieczorem po uliczkach glinianych zabudowań.

Właśnie tak. Sprawia, że na chwilę tam się jest. Świat inny i ten sam. Inny bo państwo islamskie. Ten sam, bo ta sama agresja wzajemna ludzi, niezależnie od religii, rasy i miejsca na globie.

Świat jest ten sam, bo te same akcenty. Podobne radości i tęsknoty, tylko jakby dosłowniejsze, prawdziwsze, bo u nas, wszystko skarlało od nadmiaru.

Film nie jest filmem amerykańskim. To „widać, słychać i czuć” w pozytywnym sensie, w odmiennym odczuciu, w momentach kiedy kamera znika i widz pozostaje na długie sekundy sam na sam z widokiem, który – nie wiadomo – jest przed nim, czy gdzieś już w nim, czy może sam już jest tym widokiem, to jest przeżyciem tego, co się dzieje.

Ludzie też dosłowniejsi. Jakby cywilizacja, którą mamy, wysysała z naszego wnętrza jakąś treść. Jakbyśmy się wszyscy stawali znormalizowanymi „osobotami”, mechanizmami, tworami, których całe „ja” jest już tylko na powierzchni, a w środku brak „substancji”,

Ten film jest piękną i dramatyczną metaforą ludzkiego życia. Bycia tam – w Afryce. Konfliktu z religią, której początkiem bywa doświadczenie Boga, a końcem żądza dominacji nad ludźmi.

Piękna jest muzyka. Inna. Uwodząca uwagę. Dobrze dobrane i splecione sceny. Znaczące postaci. Kto jest lepszy? Zepsuty muzułmanin czy wierny muzułmanin? No i jeszcze ten mecz w piłkę… bez piłki. Te nasze marzenia, zwykłe radości, przypomnienie, że nie człowiek jest dla szabatu, tylko szabat dla człowieka. No ale to był pogląd rewolucyjny, który do tej pory odrzucamy, zgodnie z nauczaniem.

To jeszcze, co może uderza w wizerunku sportretowanych ludzi, to ich świadomość Boga. Świadomość zupełnie realna, naturalna. Można podchodzić do niego w taki lub inny sposób, ale to za każdym razem zupełnie – naprawdę.

„Timbuktu” to film odświeżający, poruszający, przejmujący i – tu znów ten przymiotnik – piękny. Warto go obejrzeć, zostawia po sobie ślad, jak wszystko, co jest czymś więcej, niż standaryzowanym produktem do konsumpcji.

Przewodni temat muzyczny z „Timbuktu”:


Nie bądź obojętny, udostępnij dalej...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *