Nie wiem czym jest wolność. I nie obchodzi mnie to za żadną cholerę. Wszyscy mówią o wolności. Faceci o mentalności rozpieszczonych gówniarzy śpiewają o wolności. Mel Gibson w filmie Braveheart – krzyczy – freedom! i Szkoci idą na śmierć. A przecież. Nie zaczyna się zdania od „A przecież”. Przecież jednak całe społeczeństwa, całe narody – przelewają krew w imię wolności. Swojej wolności. Kurdowie, Baskowie, Żydzi, Palestyńczycy, narody Jugosławii. Polskie powstania. Rewolucja Amerykańska. To wszystko było i jest – naprawdę. Nieudawane. Nie manipulowane. Ludzie nie chcą mieć na karku – jarzma.
Gdzieś daleko słyszę odgłos pociągu. Zegar odmierza kroki w ogarniającej wszystko ciemności. Odgłosy nocy. Czy jestem wolny? Czy jestem wolny od swoich przyzwyczajeń? Lęków? Przywiązań. Nawyków. Sposobów reagowania. Pojawiających się nastrojów. Czy myśli, które mi przychodzą do głowy i uczucia które przeżywam, są produktem i efektem moich zamiarów? Czy może pojawiają się “skądś”, nikt nie wie skąd i przewijają się przez moją świadomość, niczym film, który ktoś mi wyświetla?
Człowiek jest sumą nawyków. Czy zatem jestem wolny? W jakim procencie moje czyny – są efektem mojego wolnego świadomego wyboru, w jakim zaś robię tak bo… – i tu brak uzasadnienia. Święty Paweł pisał (mówił) “Nie rozumiem bowiem tego, co czynię, bo nie czynię tego, co chcę, ale to, czego nienawidzę — to właśnie czynię.” Jeśli więc czynię to czego nie chcę – to czy jestem wolny? Paweł odnosił to do grzechu, ale czy nie jest podobnie z całym szeregiem moich postaw i poczynań? Że są one jedynie skutkiem przyzwyczajeń lub nieuświadamianych mechanizmów – nie zaś wcale następstwem mojego wolnego wyboru?
Wolność jest zatem wolnością od przymusu. Tak się nam przynajmniej wydaje. Wydaje się nam, że wystarczy – zdjąć przymus. Obalić władcę. Zmienić opresyjne prawo. Gdy zniknie przymus – będziemy wolni. Jak ptaki. Ptak jednak do wolności – czegoś potrzebuje. Nie jest mu dana sama z siebie. Potrzebuje – powietrza. Ryba do wolności – potrzebuje wody. Wieloryb – oceanu. Niedźwiedź polarny – kry i fok. Człowiek….
Czego człowiek potrzebuje do wolności? Czy wyłącznie braku przymusu zewnętrznego? Czy wówczas staje się wolny? Z pewnością staje się – bardziej wolny. Wolność jednak oznacza, tak naprawdę zdolność do wyrażania siebie. Do czynienia tego co chcemy czynić. Nie zaś tego, co czynić nam ktoś każe, czy też, co czynić wypada, czy co czynić musimy. Jednak by czynić to co chcę – potrzebuję. Potrzebuję bezpieczeństwa. Czy wolny był człowiek pierwotny, w owym przedcywilizacyjnym stanie natury? Gdzie musiał przestrzegać zasad plemiennych, gdzie był zagrożony przez innych i naturę? Był wolny? Czy może był skazany na strach i walkę o przetrwanie?
Potrzebuję do wolności bezpieczeństwa ale też bezpieczeństwa finansowego. Stała presja niedostatku, ogólny niedowład ekonomii, bezrobocie – powoduje, że w krajach i społeczeństwach gdzie występuje – trudno mówić o wolności osobistej.
Do wolności potrzebuję też zdrowia. Bo jakże czynić mam to co chcę i czego pragnę, jeśli moja egzystencja zanurzona byłaby w bólu, w chorobie, która mi nawet spokój i odpoczynek miałaby odbierać?
Do wolności potrzebuję też ludzi. Moich bliskich, sąsiadów, narodu, społeczeństwa. Jakże mógłbym być wolny – zostawiony samemu sobie w dżungli wśród obcych i wrogich mi ludzi?
Więc wolność jest ostatecznie – owocem, produktem cywilizacji, wysiłku, pracy. Nie jest żadnym przyrodzonym prawem. Jeśli bowiem coś się prawnie nam należy – to pracować na to nie potrzebujemy, tylko sformułować roszczenie by to otrzymać. Tymczasem do zaistnienia wolności potrzeba tylu wysiłków, tylu regulacji życia społecznego. Cóż to byłaby za wolność, gdyby poruszania się po drogach nie krępowały przepisy ruchu drogowego?
Jednak wolność, której pragniemy, wolność która jest owocem wysiłku cywilizacji – to pierwsza wolność. Wolność zewnętrzna. Może przecież alkoholik być bogaty i zdrowy, żyć w kraju zapewniającym szerokie swobody osobiste, czy jednak jest wolny w swoim nałogu? Czy czyni co chce? Czy też jak Paweł czyni to czego nie chce wcale?
Wolność zewnętrzna jest więc pierwszym rodzajem wolności. Jest zatem drugi rodzaj czy obszar. Wolność wewnętrzna. Nie mniej trudny do osiągnięcia niźli pierwszy. Kto wie. Może trudniejszy. Łatwo bowiem przychodzi nam powiedzieć – czynię to co chcę. Gdy prawda zaś jest taka, że czynię to co „mi się chce”. Czyli owo “chcenie” owa przyczyna działania, wcale może być nie uświadamiana lecz jedynie odczuwana; i my zgodnie z owym “odczuciem” postępujemy – bezwolnie.
Co powinienem zatem zrobić aby być wolny wewnętrznie? Czy to w ogóle możliwe? Czy trzeba jak Gutama spędzić lata w medytacji, podążać ośmioraką ścieżką? Czy trzeba za radą Ewangelii stracić swoje życie by je zyskać? Czym są owe rady i dla kogo? Może chodzi po prostu o to, byśmy sami nie tworzyli sobie więzienia. Z uprzedzeń, z cudzych wpajanych nam poglądów, z pragnień które chcemy realizować za wszelką cenę, z oczekiwań co do rzeczywistości, których brak spełnienia wpędza nas w smutek. Może chodzi w tym o to, by umieć stanąć z boku, spojrzeć na siebie i zobaczyć – co jest moje, co ja wybieram, a co jest spoza mnie, choć domaga się uwagi i zaistnienia.
Do czego jednak potrzebna nam jest wolność. Dlaczego właściwie tak na niej nam zależy? Czy nie jest to przypadkiem efekt jakiegoś programowania, wpajania przekonań? Czy jest to uczucie i pragnienie pierwotne czy wtórne będące efektem propagandy. Propagandy, która była motorem i narzędziem trzech wielkich rewolucji – francuskiej, bolszewickiej i amerykańskiej. Wolność, równość, braterstwo. Jakoś trzeba było ludzi zachęcić do obalenia wielowiekowego porządku. Do wywrócenia do góry nogami istniejących relacji społecznych. Jakoś trzeba było uzasadnić ten bunt – nurzający we krwi – tysiące istnień ludzkich.
Pamiętam jak dziś pewien letni dzień. Słońce skrzyło się na zielonych liściach, uśmiechało się na chodnikach, niebo przyjaźnie otwierało się nad głowami przechodzących ludzi. Nagle w ciągu powinności, uczęszczania do szkoły, wykonywania obowiązków, nagle w czasie z góry zaplanowanym i wypełnionym koniecznościami, powstał dzień bez żadnego przyporządkowania. Tylko słońce, zieleń, lekki wiatr i… szczęście. Poczułem silniej niż zwykle, że… istnieję. Może w tym zawiera się sekret wolności? Może wolność jest esencją, naturą naszego – istnienia.
Przecież planety, strumienie, drzewa, rzeki, przecież to wszystko – jest. Jest jednakże w sposób określony z zewnątrz. Działa i funkcjonuje wg. istniejących reguł. Jest koniec końców… – przewidywalne. Może wolność – sprawia, że istniejemy inaczej. To jest “jesteśmy inaczej” niżeli wszystko wokół nas. Filozofowie (ci normalniejsi) zalecali szukać istoty rzeczy by ją określić. Istoty, a więc takiej cechy takiego wyróżnika, bez którego rzecz nie byłaby sobą. Może choć brzmi to dość “dęcie” człowiek jest człowiekiem tylko wtedy gdy jest – wolny?
Wolność więc zarówno ta zewnętrzna i wewnętrzna jest potrzebna, bo istniejemy w sposób “wolny”. Jest to nasz “sposób istnienia”. Brak konieczności funkcjonowania wg z góry określonych reguł i schematów. Możliwość przekraczania granic i wytyczania nowych. Ostatecznie – możliwość tworzenia, tworzenia czegoś nowego. Tylko dzięki wolności – możliwe jest tworzenie.
Tylko dzięki wolności – możliwe jest przekraczanie granic. Jest w nas jeszcze jedna cecha – ciekawość. Pragnienie poznania. Pragnienie nowości. Kto z nas nie czuje i nie pamięta odczucia, które towarzyszy nam w przededniu podejmowanej przez nas podróży. Stajemy jakby na progu przyszłości i… przekraczamy ten próg. Robimy to dzięki wolności. Czyż nie jest to piękne? Dzięki wolności robimy krok do przodu. Dzięki wolności możliwa jest transcendencja. Wyjście poza siebie, ku drugiemu człowiekowi.
Wydaje się, że człowiek jest istotą transcendentną czyli taką, która przekracza granice, nawet swoje. Jest także istotą relacyjną. Jesteśmy w wiecznej relacji – do świata, do rzeczywistości, do innych ludzi. To naturalna i wrodzona postawa. Nasze lubienie i nie lubienie, nasze fobie i fascynacje, nasze dążenia i lęki, wszystkie związane są z rzeczywistością zewnętrzną. Największym jednak pragnieniem człowieka jest zapewne – być szczęśliwym. Identyfikujemy ową szczęśliwość z wolnością i często doświadczamy tego tak właśnie. Jednak człowiek odnajduje szczęście dopiero – w miłości. Dopiero wtedy szczęście jego jest pełne.
Wolność jest więc warunkiem wykonania kroku. Kroku samodzielnego, odpowiedzialnego, kroku poza siebie w stronę drugiego człowieka. Powstaje wtedy nowa rzeczywistość. Odnajdujemy się w drugiej osobie. Ona odnajduje się w nas. Powstaje cud, którego istnienie zawsze przeczuwamy, na który zawsze czekamy, który w jakiś sposób – nie wiadomo skąd – pamiętamy. Wolność jest drogą do miłości. Do bycia sobą, albo raczej… czymś więcej niż tylko sobą. Jest drogą do niewypowiedzianej – prawdy o nas.
==========================
Wtorek, 28 lipca 2009r. Godz. 00:21.