Czy święta Bożego Narodzenia są dla Ateistów? Czy są wyłącznie dla Chrześcijan? Czy Ateistę można dopuścić: do wigilijnego stołu, na Pasterkę itd? Czy należy łamać się z nim opłatkiem? Czy Ateiści wreszcie, mają prawo do własnego sposobu obchodzenia tych świąt?
Na wszystkie te pytania wypada odpowiedzieć twierdząco. A nawet bardziej niż twierdząco. Wypada powiedzieć: Święta Bożego Narodzenia są przede wszystkim dla Ateistów. Są dla nich znacznie bardziej niż dla Chrześcijan. Bowiem nie do zdrowych, nie do sprawiedliwych, nie do tych co się dobrze mają, przyszedł nasz Pan Jezuz Chrystus, ale do upadłych, do grzeszników, do celników (co było synonimem złego postępowania i życia).
Święta Bożego Narodzenia są właśnie dla nich. To do nich przychodzi i puka. Przez ciepło ludzkich serc, przez ciepło zwyczajów, przez znaki formalne w postaci obrzędów, w postaci krzyży, w postaci opłatka.
To ci zgubieni są jego troską i zostawia on 99 owiec i szuka tej zagubionej.
Pan Bóg jednak nie ma rąk, które przechodząc przez chmury, wezmą samochód i przestawią go na inne miejsce, przecisną się przez szpary okienne i zastawią stół, podadzą komuś rękę, gdy ten się poślizgnie i właśnie ma upaść. Nie ma.
Dlatego właśnie świętujemy Boże Narodzenie. Świętujemy je po to, by Bóg narodził się w nas. Bo tylko wtedy, nasze ręce będą jego rękami, tylko wtedy będzie mógł być, dla zagubionych, dla tych co nie wierzą, nawet dla tych co plują.
Chrześcijanie przez świętowanie Świąt Bożego Narodzenia, niosą swoimi postawami i zwyczajami wiadomość. Niosą wiadomość, że Bóg jest miłością. Dlatego Ateusze tęsknią do atmosfery TYCH a nie innych świąt. Bo czują się wtedy dobrze. Bo Bóg jest dla człowieka. Bo w Bogu i przy Bogu, człowiek czuje się dobrze.
Ale jest i druga strona. Ta odwrotna. Ta strona przybierając pozory spolegliwego Ateizmu albo agnostycyzmu powiada dwie rzeczy. Po pierwsze jacy ci Katolicy albo Chrześcijanie – podli mimo obchodzenia świąt. Będzie ta strona stawiać nam przed oczy błędy ludzi tylko w jednym celu – udowodnienia, że Bóg i wiara w niego mogą być drogą do złych zachowań.
Drugim przesłaniem strony odwrotnej jest „Pozwólcie nam obchodzić te święta po swojemu”. Cóż to znaczy? Czy to znaczy, że chcą też świętować i inaczej w swoich domach sobie składać życzenia? Nie. To znaczy często – pozwólcie aby w przestrzeni publicznej, święta Bożego Narodzenia, były nazywane inaczej. Pozwólcie aby znaki waszej wiary nie łączyły się z tymi świętami, bo my chcemy je obchodzić po swojemu. Pozwólcie by zmienić charakter tych świąt, by poprzez miliony powtórzeń reklam, audycji telewizyjnych, radiowych, filmów, komunikatów, nadać tym świętom charakter ogólny a nie chrześcijański. Pozwólcie nam zniszczyć chrześcijańskość tych świąt w przestrzeni publicznej.
Strona odwrotna zdaje sobie sprawę, że chociaż obecność symboli religijnych i odniesień do Boga w przestrzeni publicznej, nie powoduje automatycznie tego, że ludzie wierzą Bogu, to jednak ta obecność symboli w przestrzeni publicznej sprawia, że odniesienia do Boga są w umysłach ludzi. Tę obecność strona odwrotna, stara się usunąć. By łatwiej…
Nam pozostaje szukać dróg zgodnych ze słowami Jezusa: „Bądźcie łagodni jak gołębie ale roztropni jak węże”. Zatem kochać nam wypada Ateistów i dzielić się z nimi opłatkiem jeśli tego uczciwie chcą. I w trakcie takiego dzielenia życzyć im, iżby Bóg w swej łaskawości, zechciał ich objąć swoją miłością.
Wypada nam jednak szukać rozeznania, czy ten co się za Ateistę podaje i zgłasza jakieś postulaty względem Świąt, chce po prostu uczestniczyć w atmosferze, która mu się podoba i go porusza, czy też chce, bywa (w co trudno gołębiom uwierzyć) podstępnie, destrukcji chrześcijańskiego charakteru tych świąt, zarówno w naszym postrzeganiu jak i w przestrzeni publicznej. Takim usiłowaniom, można i należy się przeciwstawić i to z całą mocą :o)
Ostatecznie jednak rzecz biorąc, to Chrześcijanie powinni ładować akumulatory w te święta. Tak żeby zarówno swoim rozsądkiem jak i związkiem z odwieczną Miłością, o tej Miłości świadczyć. To ostatecznie oni sami są owym znakiem w przestrzeni publicznej. Są narzędziem Pana Boga. Strasznie duża to odpowiedzialność i kłopotliwe zadanie. Ale co zrobić?