Pasiaste. Nacisk położony jest na praktykowanie zachowań religijnych. Motyw to uzyskiwanie przekonania o tym, że własne życie i osoba jest okej, niezależnie od faktycznych postaw i zachowań. Z definicji abstrahuje od realnego przełożenia wyznawanych – często publicznie – zasad na realne życie, stąd porzekadło: „W kościele co innego, a w życiu co innego’. Wyjątkowo odporne na działania zmierzające do wyplenienia wiary, bo z samą wiarą mające w rzeczywistości niewiele wspólnego.
Przykładowo tego typu chrześcijanie mają w głęboko w nosie, co tam księża zrobili, co dla innych bywa powodem odchodzenia od religii, bo to nie ma dla nich znaczenia.
Progresywno-nowoczesne. W wyniku „pogodzenia się ze światem” aggiornamento, chrześcijaństwo przyjęło podstawowe wartości i postawy świata, jedną z których jest – konsumpcjonizm. Musisz mieć – wrażenia. Których będziesz – doznawać. To kołyszemy się w kościele, kręcąc tułowiem, machając rękami, klaszcząc i próbując wpaść w jakiś rodzaj uniesienia, które da nam wreszcie przedmiot naszej wiary czyli „doświadczenie Boga żywego”. Temu „doświadczeniu” służyły i służą także śmiało wykonywane „upadki w Duchu świętym”, zgromadzenia, gdzie światła, muzyka, duchowy lider i osiąga się owo „doświadczenie”.
Kościste. Chodzi o to, żeby było „jak dawniej”, a wszyscy inni są źli. Bogiem jest sposób, w jaki wyznajemy i praktykujemy religię, to znaczy w jaki ludzie robili to parę wieków temu. Podstawową postawą jest agresywność wobec innych, co mają inne podejścia lub nie podzielają. Świat należy podbić, ludzi podporządkować, ksiądz jest wszystkim, nasze poglądy są wszystkim, jest źle, negatywnie, jesteśmy mocno smutni, co czyni nas prawdziwymi.
Zaletą „kościstych” jest odporność na zmiany. Jest to zaleta, bo architektami zmian są ci, co ludziom ani wierze za dobrze to nie życzą. Kościści nie negocjują. Trwają i się biją, po swojemu.
Magiczne. Chodzi o uzyskiwanie mocy i zdolności. Czy już mówisz językami? Nasz lider mówi. To niesamowite. Umba, bumba, para, bara. Jakież to niesamowite przesłanie. Czy mas dar odczytania tych języków. Tego niesamowitego daru? Niesamowity ksiądz-gość z Afryki ma dar wskrzeszania, a nasz lider uzdrawiania. Przyjdź na zgromadzenie, wygonimy z ciebie choroby i inne wady. Cuda dzieją się teraz, u nas, właściwie – na zawołanie. Widzący mają kontakt, częsty, pewny i bezpośredni. Tak są obdarowani. Rzesze się nawracają.
Sekciarskie. Grupa jest formalnie albo w praktyce zamknięta. Odrębna. Jesteśmy inni. Wyjątkowi. Odrębni. Dlatego nie chodzimy na mszę w niedzielę, to dla tych gorszych, my dzięki głębszemu poznaniu, chodzimy w sobotę. Grupa daje korzyści, wsparcia społecznego, mentalne i emocjonalne, korzyści czasem fizyczne. Neokatechumenat, Opus Dei i inne kółka, grupki, naśladują w swoim przekonaniu pierwszych chrześcijan. Uznają się za „bardziej wybranych”. „Lepszych”. Ale motywem uczestnictwa pozostają bezpośrednie korzyści, o dziwo w przypadku Opus Dei także prawdopodobnie w wymiarze doczesnym. Ale bywają w taki czy inny sposób – zamknięte, w sobie.
Chrześcijaństwo w naszym wydaniu zrobiło się trochę dziwne, bo „Nikogo nie nazywajcie swoim ojcem, bo jeden jest wasz Ojciec w Niebie”. No ale. No ale my mamy tych ojców od groma, a jednego to nawet świętego, pomimo „Dlaczego nazywasz mnie dobrym? Nikt nie jest dobry, tylko Ojciec”. Ale co tam.
„Po tym poznają, żeście uczniami moimi, jeśli miłość wzajemną mieć będziecie„. „Jedni drugich ciężary noście”. Jaka forma relacji jest powszechna pomiędzy ludźmi i grupami społecznymi u nas? Z listu prymasa Hlonda o sytuacji w Polsce:
Klęską dzisiejszego życia publicznego jest nienawiść, która dzieli obywateli Państwa na nieprzejednane obozy
Nie, to nie jest list z wczoraj. To list z 1932 roku. Coś się zmieniło? A może często spotykanym celem człowieka u nas nie jest żerowanie na innych, bezlitosny egoizm, tylko noszenie owych ciężarów, które na innych spoczywają? Jak się to ma do uzewnętrzniającego się w praktykach chrześcijańskiego ponoć charakteru społeczeństwa?
Polityczna zasada im bardziej nienawidzisz przeciwnika tym szlachetniejszy jesteś dotarła i do kościoła, którego jeden z najbardziej influencerskich „pasterzy” deklarował publicznie: „Ja też nienawidzę tego kościoła„. Temu przedstawicielowi nurtu progresywnego odpowiedział godnie przedstawiciel nurtu kościstego ksiądz profesor E. Staniek, życząc papieżowi swojego kościoła szybkiej śmierci jeśli się nie nawróci.
Chrześcijaństwo przetrwa bo ateizm się wywalił na zakręcie z ostrzeżeniem „Nauka”. Jeszcze żywi się ten absurdalny pogląd żądzą konsumpcji i czepianiem się egoizmu, ale twarda rózga światowych oligarchów zaczyna ćwiczyć tłumy, konsumpcję ograniczając, egoizm czyniąc bezproduktywnym. Chrześcijaństwo też przetrwa, bo niezależnie od swojej wersji z takimi czy innym „cechami”, to każda z nich przechowuje odwołanie do tego, o czym mówił dwa tysiące lat temu pewien Człowiek w Palestynie. Ta pamięć, to zawsze furtka, przez którą można przejść i próbować wędrować.