Ilekroć PiS wyjdzie z jakąś ważną dla Polski inicjatywą, jak na przykład wystawienie prof. Glińskiego na premiera, czy teraz ogłoszenie przełomowego programu dla Polski, Platforma i jej agenci robią jakieś zamieszanie w mediach, żeby inicjatywy PiS pogrzebać, przesłonić, przykryć.
To przykre, że do grona manipulatorów dołączyli młodzi polscy sportowcy. Prezes tak się natrudził, tyle stron napisali i k***** kit. Wszystko nie ważne. Polacy zamiast wpaść w depresję, z której jedynym wyjściem jest trzymany pod pachą Kaczyńskiego „Program”, skaczą do góry z radości, że tam jakiś jeden z drugim sportowiec, coś tam wygrał. To się nie mieści w głowie. Jak ta Polska ma przetrwać w takim razie?
Musimy się skupić nad tym jak jest źle. Apogeum depresji osiągniemy w przekonaniu, że już nic nie możemy i tylko on, z programem pod pachą, może nas – bezradnych i zniszczonych – ocalić. Kompletna kicha z tymi igrzyskami. Polscy sportowcy zdają się zaprzeczać temu, że w Polsce nic nie można, że wartością jest ciągle ponosić porażki (z czego należy być dumnym). Ich osiągnięcia, choć lekko, to przesuwają paradygmat, ocenę rzeczywistości i przekonań co do swoich możliwości i sensu osobistego wysiłku.
Skoro oni mogli, to chyba i ja mogę. Przynajmniej spróbować. Polacy nie są gorsi niż świat. Są lepsi. Mogą. Czyli w Polsce nie ma tragedii. Nie ma sensu się zarzynać marszami oświecenia, groźbami i pogardą. Nie ma sensu się epatować nieszczęściem i kłopotami. Wszystkie te zabiegi prowadzą do poczucia nieszczęścia i bezradności. Do takiego stanu, o który chodzi organizatorom dzisiejszej konferencji programowej. Do takiego stanu, w którym tylko on, wódz z odpowiednim programem, może wyprowadzić nas z tej strasznej sytuacji. Oczywiście w towarzystwie przybocznych, tych chwilowo politycznie nie zgilotynowanych, którzy obsiądą ewentualnie nasze karki na odpowiednich stanowiskach, by nas uratować.
Tymczasem cieszmy się. Bo to cieszenie się w jakimś sensie wyzwala. Choćby w minimalnym to jednak. Wyzwala optymizm, wiarę w sens wysiłku, przekonanie, że cierpliwość popłaca i że sytuacja nie determinuje nas do końca. Za to niewielkie wielkie przesunięcie, w myśleniu ludzi, tobie Justyno, tobie Zbyszku i tobie Kamilu – dziękuję.