Zachęcam do przeczytania ważnego tekstu Łukasza Warzechy pt. “„Warum wollen Sie für ihn sterben?” {LINK} – “Dlaczego chce pan za niego umrzeć?” nie – jak błędnie tłumaczy google translator :“Dlaczego chcesz za niego umrzeć?”.
Gdy św. Maksymilian Kolbe stojąc na placu obozu koncentracyjnego zadeklarował chęć pójścia na śmierć, za Franciszka Gajowniczka, to niemiecki zbrodniarz zapytał go – “dlaczego?”. Pytając jednak bezwiednie zmienił formę zwracania się do człowieka, bo Niemcy do więźniów mówili wyłącznie “na ty”. Ponoć był to jedyny taki raz, gdy niemiecki wojskowy użył formy “na pan”.
Dalej pisze red. Warzecha, że we Francji i Niemczech w reklamach nadal występuje forma “na pan”, gdy w Polsce, te reklamy kierowane są do człowieka w formie “na ty”. Proces “przechodzenia na ty” w Polsce trwa od lat 90. Dlaczego tak się dzieje?
Autor przytaczanego artykułu – jak zwykle zachowując pewną ostrożność – wskazuje na dwie przyczyny:
- ludzie biznesu – bezrefleksyjnie chcieli pozyskać więcej klientów reklamami “na ty” w trybie rozkazującym
- zwykli ludzie – małpowali anglosaskie wzory, na zasadzie, że to nowocześnie
A jednak jest inna głębsza przyczyna, także odbijająca się w przywołanej formie pytania SS-mana, także widoczna w naszej historii relacji społecznych. Mówienie “na ty” jest formą poczucia niższości tego, do którego się zwracamy, jest wyrazem pogardy, czytamy:
“Dla każdego, kto rozumie, jak działa język, jasne jest, że forma, w jakiej zwracają się do siebie obce sobie osoby nie jest obojętna. Ona ma konkretne skutki psychologiczne i społeczne. Przede wszystkim – faktycznie likwiduje dystans”
Ale co to oznacza “likwiduje dystans”? Otóż oznacza to jedno, osoba podejmująca działania względem drugiego, nie ma wewnętrznych, mentalnych hamulców w tym, co robi lub wyraża. – Nie bez powodu – pisze dalej Warzecha – w każdej sytuacji bezwzględnej i wymuszonej przewagi jednego człowieka nad drugim pojawia się – oczywiście w komunikacji tylko w jedną stronę– forma „ty”, niezależnie od języka. Tak mówi strażnik do więźnia, przesłuchujący do przesłuchiwanego, chamuś do nieznajomego, którego chce obrazić.
Powodem, dla którego ludzie “polskiego biznesu”, ale przecież i “władzy”, zaczęli używać w komunikacji społecznej formy “na ty”, była nie tyle chęć zwiększania efektywności, co było nią bezwiedne wyrażenie pogardy dla tych, do których ludzie biznesu lub władzy – “mówią”.
Każdy z nas postrzega w pewien sposób świat i ludzi. Język jest odbiciem tego postrzegania. Od tego nie da się uciec, nie uciekł od niego SS-man w obozie, nie uciekli od niego “biznesmeni znad Wisły” . Nie uciekają od niego tłumy “fajno Polaków” pitolący rzęsiste “bo tak się mówi w internecie”. Nie uciekają od niego tłumy wyznawców politycznych kacyków, używający powszechnie formy “na ty” w celu wyrażenia wpojonej im pogardy w stosunku do ludzi mających inne poglądy.
Stąd forma mówienia “na ty” jest w Polsce wehikułem schamienia, degeneracji i upowszechnienia pogardy. Ci, którzy upodlili się najpierw, bo w Polsce pierwszy milion trzeba było “ukraść”, bo do “władzy” dochodzi się “na kolanach”, musieli i muszą z pogardą patrzeć na innych, bo przeciwne patrzenie byłoby dla nich samooskarżeniem. Czy my klienci jesteśmy przedmiotem autentycznej troski dla supermarketu, do którego przychodzimy na zakupy, czy jesteśmy przedmiotem do wykorzystania? Czy my obywatele jesteśmy dla polityków przedmiotem autentycznej troski, czy jesteśmy przedmiotem do wykorzystania? Czy my blogerzy, internauci, jesteśmy dla właścicieli platform, których używamy, przedmiotem autentycznej troski, czy jesteśmy przedmiotem do wykorzystania?
Uczciwe odpowiedzi na powyższe pytania nie będą budujące. Zaczęło się od tej idei, przytoczonej przez Dostojewskiego w “Zbrodni i karze” {LINK}, że powszechne dobro weźmie się z takiej sytuacji, gdy każdy będzie zabiegał wyłącznie o własne dobro, nie zwracając uwagi na los czy sytuację innych. Egoizm stał się de facto najwyższą wartością, wyznaniem wiary i wyłączył moralność o chrześcijańskich korzeniach. A dla egoisty inni są “wsadem” albo “piekłem” jak to ujmował pedofil wielbiony jako “Nauczyciel wolności” Michel Foucault {LINK}.
Dzisiejsza rzeczywistość to po części “mielenie ludzi”. Niszczenie ich mentalności, moralności, wiedzy, zdolności do myślenia i rozumienia rzeczywistości. Stąd stwierdzenie o formie zwracania się “na ty”, że “Ona ma konkretne skutki psychologiczne i społeczne” jest dla fajno-Polaków i hunwejbinów politycznych kompletnie puste i niemożliwe do zrozumienia ani przyswojenia. Ich pojemność to dwa proste hasła na krzyż zaprawione dawką satysfakcji lub innych emocji.
Wielcy nami małymi po prostu gardzą, tak jak nie potrafił gardzić św. Maksymilianem SS-Hauptsturmführer Karl Fritzsch. To jest bezwiedne i naturalne odbicie ich postrzegania tych, z którymi mają do czynienia. Tłumy Polaków pozbywają się i odzierają się nawzajem z godności własnej, by fajnie wyglądać, by dopierd***ć innym, by wyrazić swoją dla innych pogardę i w ten sposób poczuć się “lepiej”. Ile razy spotykamy się z takimi wyjaśnieniami, że “tak się mówi” albo w ogóle bez wyjaśnień, gdy prymitywy walą do obcego sobie człowieka “na ty”? Bardzo często. Miejmy nadzieję, że ten proces się odwróci, bo inaczej czeka nas jakaś forma zbydlęcenia, czyli staniemy się tym, czym w oczach “biznesu” i “polityki” polskiej już jesteśmy.