
Urodzony w 1952 roku, w wieku 24 lat dostał się do banku inwestycyjnego First Boston, gdzie był raptem tzw. traderem, człowiekiem dokonującym bezpośrednich transakcji. Szybko awansował i w 10 lat później był już jednym z dyrektorów, ale… wskutek swoich błędów uszczuplił majątek banku o 100 mln dolarów czyli ok pół miliarda złotych. Nauczony doświadczeniem założył firmę, która miała jednocześnie inwestować cudze pieniądze, ale chronić je przed ryzykiem utraty. I tak powstał… Black Rock.
Black Rock ma na inwestycje ok 10 trylionów, naszych bilionów dolarów. Ile na inwestycje w skali roku ma np. cały kraj, taki jak Polska? Nie wiadomo, bo budżet z rzadka robi większe inwestycje, można przyjąć, że ok 15 mld $ rocznie, czyli 1/165 tego co Larry Fink.
Black Rock nie kupuje firm, on kupuje niewielkie kilkuprocentowe udziały w firmach. To samo robią zbliżone wielkością fundusze Vanguard i State Street. Ponieważ akcje dużych koncernów i przedsiębiorstw są rozproszone, to za pomocą tych niewielkich udziałów, wspomniane fundusze kontrolują ogromny obszar ekonomii świata. A są jeszcze inne, jak T.Rowe Price, z nieco ponad bilionem dolarów.
Skąd te fundusze mają te ogromne pieniądze? Otóż, to nie są ich pieniądze, to są kwoty oddawane im w zarządzanie przez tysiące i miliony ludzi i instytucji na całym świecie. Dlaczego te instytucje i ci ludzie oddają swoje pieniądze tym kilku firmom? Bo one robią to… dobrze! Dbają by nie straciły na wartości, a często pomnażają ich wartość. Zatem za pieniądze „wszystkich ludzi”, dzięki dźwigni właścicielskiej (kontrola całości za pomocą niewielkiej części własności), kilka firm i niewielka liczba osób uzyskała wpływ na świat. Black Rock ma 5% lub więcej w 97% procentach firm amerykańskiego indeksu S&P500, inne przykłady udziałów {TUTAJ}. Jak go użyła?
Słynne ESG, na temat którego w Polsce się organizuje (organizowało?) konferencje, jak to wspaniale się przysłuży ludzkości, to dziecko tych firm właśnie. Jeśli myślisz, że Disney, nawet gdyby chciał, to mógł kręcić filmy nie zawierające treści „edukujących” i „kształtujących” psychikę odbiorców zgodnie z zaleceniami ESG, to pomyśl ponownie. Nie mógł. Poprzez kontrolę nad koncernami, władcy firm inwestujących twoje pieniądze uzyskali wpływ na media i dalej na politykę i polityków. Sytuacja stała się – „niezręczna” .
Jaka jest różnica w sytuacji inwestora powierzającego swoje oszczędności Black Rock czy State Street a sytuacją takiego inwestora, który samodzielnie kupi sobie akcje Coca Cola czy dowolnej innej firmy? Otóż w drugim przypadku inwestor ma, choć mikroskopijny to ma, udział we własności spółki i wynikające zeń rozmaite prawa. W pierwszym przypadku te wszystkie prawa ma zarządzający pieniędzmi inwestora. To jest ta „dywidenda”, oprócz finansowej, która wskutek decyzji milionów inwestorów dostała się w ręce naszego miłego bohatera, ale i wielu innych, wpływ, kontrola, w efekcie – władza.
Jednak sprawy zaszły tak daleko, przeniesienie władzy i kontroli w ręce tak małego grona ludzi stało się tak jaskrawe, że w końcu ludzie mogą się zbuntować. Pomyśleć – hola, hola, no dobra, mnożycie czy chronicie moją kasę, ale… ale może ktoś innych też by dał radę to robić, a nie wpierałby mi tego czegoś w polityce, w prawie, w mediach, w rozrywce. Może za dużo tego postępu i tak dalej.
Doszło do tego, że zaczęły powstawać raporty ilustrujące ten dziwny stan rzeczy, politycy tacy jak De Santis czy Vivek Ramaswamy zaczęli krytykować tworzący się monopol wpływu na bieg spraw. A przecież, tak naprawdę chodzi o pieniądze, przede wszystkim o pieniądze. Dalszy ciąg silnej rozbieżności polityki znajdującej się pod presją monopolu władzy firm inwestycyjnych z nastawieniem i emocjami ludzi, był nie do utrzymania, stąd wielka trójka: Black Rock, Vanguard i State Street zaczęła wprowadzać zmiany. Zmiany nie są po to, żeby ludziom było lepiej, zmiany są po to, żeby zostawili w tych firmach swoje pieniądze i przynieśli ich więcej, ale po to, by tak się działo, trzeba coś zmienić…
Na początek firmy te oznajmiły o zmniejszeniu lub zaprzestaniu wspierania samego ESG, w tym działań na rzecz klimatu, m.in. poprzez wycofanie się z grupy „Climate Action 100+”, która będąca zrzeszeniem różnych znaczących podmiotów ekonomicznych stawiała sobie wcześniej wspomniane cele i zadania.
Po drugie Black Rock zainicjował proces demokratyzacji firmowej polityki, poprzez uwzględnienie preferencji inwestorów powierzających firmie swoje fundusze. Gdy dasz Black Rock, swoją kasę w zarządzanie, będziesz mógł wybrać za jakim rodzajem polityki się opowiadasz i zgodnie z sumą wyborów, Black Rock będzie zajmował stanowisko zawsze wtedy, gdy kwestie objęte wyrażoną preferencją będą przedmiotem decyzji.
Przykładowo w koncernie Coca Cola powstał projekt uruchomienia i wdrożenia projektu, który miał się zająć szkodami, jakie pracownicy tej firmy odnoszą wskutek braku dostępności aborcji. Jednak, w wyniku głosowań przedstawicieli Black Rock w radzie nadzorczej, doszło do utrącenia tego projektu. Dlaczego? Dlatego, że nie był on zgodny z jedną z polityk, która miała już wsparcie u podmiotów i osób powierzających zasoby funduszowi.
Jakie polityki może inwestor Black Rock wspierać? Np.:
- Wspieranie środowiska i odpowiedzialnego rozwoju społecznego.
- Polityka klimatyczna
- Polityka zgodna z katolicyzmem (to nie żart, to właśnie w wyniku tej polityki odrzucono w.w projekt w Coca Cola)
Władcy pieniędzy zatem, by zachować nad nimi kontrolę i płynące z tego zyski oraz wpływy, by uniknąć podziałów lub ewentualnej konkurencji, zaczynają dzielić się wpływem i władzą z tymi, których pieniędzmi się posługują. Być może pewien etap dobiega końca. Pytanie czy ty powierzyłbyś swoje pieniądze takiemu funduszowi, gdybyś wiedział, że za 10 lat będzie ich więcej niż gdybyś je umieścił gdzie indziej? No i jeśli dodatkowo możesz wybrać, jak twoje pieniądze mają głosować w sprawach społecznych… to…?