Pelagianizm vs augustianizm: Czy mamy wolność wyboru?

Czy może być coś bardziej nieważne dla nas, dzisiaj, niż pelagianizm? Nie. Nie może. Dzisiaj dla nas ważny jest Kierwiński i to czy wypił. Serio. To jest ważne dla Polaków. To znaczy… to było ważne wczoraj, wszyscy na ten temat. Dzisiaj? Jutro? Sto dni wstecz? Nieustanny potok nieważnych spraw, podsuwanych ludziom, by zająć ich uwagę, a oni posłusznie, jak tuczniki, jak zwierzątka, jak te kury, dziobią te rzucane plewy, w nieskończoność, aż do… końca.

Spór o pelagianizm zaczął się 1500 lat temu, to wtedy św. Augustyn skrytykował, potępił i “wygrał” z herezją pelagianizmu. Ale to nie był koniec tamtejszego sporu. Odżył ponownie w konflikcie jezuitów z jansenistami, których reprezentował sam, słynny – można powiedzieć, Blaise Pascal. I ten sam spór istnieje i funkcjonuje dzisiaj. Stronę pelagianizmu zdają się dziś trzymać “skostniali konserwatyści” w kościele, zaś augustianizm reprezentować ci wszyscy nowocześni duchowni wskazujący na konieczność doświadczenia “Boga żywego”.

O co właściwie chodzi?

W V wieku, może jak zawsze, kościół znajdował się w fazie upadku i rozkładu. I – jak zawsze? – te negatywne zjawiska koncentrowały się w Watykanie, do którego przyjechał z Wysp Brytyjskich mnich – Pelagiusz. Gdy zobaczyć to, co się dzieje, szerzące się wszędzie zepsucie, zaoferował receptę, powiedział: “Człowiek jest wolny w swoich wyborach i ponosi za nie odpowiedzialność”. Wydaje się to na pierwszy rzut oka oczywistym truizmem, ale wcale tak nie było, a może i nadal nie jest. Bo funkcjonował wtedy pogląd, że to łaska Boża uzdalnia człowieka do dobra, a ta pochodzi od Boga, nie człowieka. Wcale zatem nie jesteśmy wolni w tym, co wybieramy, bo jakby większe od nas siły na nas wpływają i drogą do zbawienia, poprawy swego życia, jest modlitwa do Boga o to… żeby nas… zmienił, a przez to zbawił.

“Nie” – mówił Pelagiusz, nie masz czekać na łaskę, wszystko zależy od ciebie tu i teraz. Jesteś całkowicie wolny. Bierz się do roboty, bo nie będzie zmiłuj. Wezwanie Pelagiusza było wezwaniem do pracy nad sobą. Było odsunięciem wszelkich wymówek typu “Nie potrafię. Nie mam wystarczającej woli. Bóg nie dał mi łaski“. Zdaniem Pelagiusza – możesz, możesz żyć bez grzechu, choć to oczywiście w praktyce mało prawdopodobne, ale jednak możliwe. Pelagiusz nie był w swoim stanowisku sam, wyrażał mu współczesne i często późniejsze w miarę liczne przekonania.

Największe działa przeciw Pelagiuszowi wytoczył św. Augustyn z Hippony. Jeden z najważniejszych współcześnie świętych kościoła. “Jeśli może człowiek żyć bez grzechu mocą swoich wyborów, czynów i woli, to ofiara Chrystusa była niepotrzebna” – można odczytać stanowisko Augustyna. “To łaska uzdalnia do odsunięcia się od grzechu i uzdrawia człowieka” – brzmiało stanowisko św. Augustyna. Człowiek zatem, w upadku, w cierpieniu, w grzechu czy złym położeniu, winien się modlić. Wtedy Bóg obdarza go Łaską. Łaska – jest czymś, co przychodzi z zewnątrz. Nie jest od człowieka. – Jeśli sami możemy się zbawić – a do tego prowadzi życie bez grzechu, możliwe wg. Pelagiusza mocą własnego wysiłku – to po co nam Bóg? – zdaje się pytać św. Augustyn.

Spór o pelagianizm – termin ukuty przez św. Augustyna – to spór o to, jak człowiek ma się ratować, ma się zmieniać, ma stawiać czoła życiu. To spór pomiędzy Łaską od Boga, a własnym wysiłkiem. Oba stanowiska wydaje się można łączyć i robić to już próbował św. Tomasz z Akwinu, ale i Benedyktyni: “Módl się jakby wszystko zależało od Boga i pracuj, jakby wszystko zależało od ciebie. Ale ten spór istnieje i jest głęboki, bo człowiek doświadczający niewiary, trudnych przeżyć w przestrzeni emocji, smutku, rozpaczy, człowiek niezadowolony ze swojego życia, dostrzegający, że nie biegnie ono tak, jakby chciał – co powinien robić?

“Jedno i drugie” – w znaczeniu i modlić się, i próbować terapii, odkryć nauki, itd., wydają się tutaj wymówką, gdzieś jednak akcent jest kładziony, albo na doświadczenie łaski, o którą się można modlić, albo na wzięcie się za siebie za pomocą psychologii behawioralnej itp.  Film “Powołany” przytacza losy ludzi, którzy doświadczyli głębokiej przemiany dzięki doświadczeniu właśnie łaski. Pytanie – ile osób z modlących się, doświadcza takich właśnie przemian, takiej łaski? A jeśli nie doświadczają, to dlaczego? A jeśli to, że nie doświadczają, to nie ich wina, to jaki jest sens podkreślania oczekiwań na takie doświadczenia, opierania nadziei na to, że coś takiego się przydarzy?

Czy ma nas zmieniać i poprawiać – tak “reklamowanie” – “doświadczenie Boga żywego”, czy zmieniać ma nas doświadczenie wynikające z własnej pracy nad sobą, bo tego chce Bóg żywy? Czy w ogóle przychodzi, może przyjść do nas, coś wyjątkowego, całkowicie spoza nas i może nas zmienić? Czy jesteśmy jedynie skutkiem naszych własnych wyborów oraz wpływów otoczenia, ludzi, mediów, kultury, dobrych lub złych wydarzeń i interakcji?

Pelagiusz radzi aby być aktywnym w pierwszym i podstawowym wymiarze. Aby samemu pracować nad życiem, nad sobą. Łaska, odmienny stan człowieka, odczucie poprawy lub przemiany, choć mogą się wydarzyć niejako w prezencie, to na co dzień, są efektem rozumnego wysiłku człowieka. Filozofia, nauka, mądrość życiowa, są tu pomocą, z której bezwzględnie należy korzystać. Augustyn sam doświadczył przemiany nieoczekiwanej, fundamentalnej, w jego odczuciu pochodzącej “z zewnątrz”, właśnie do Boga. Doświadczył “Jego obecności i działania”, dlatego z takim zapałem zwalczał Pelagiusza, gdyż “wiedział”, że Bóg może wszystko. Ale, może może, właśnie przez nas? Może niezwykłe doznania zdarzają się naprawdę rzadko? Może “chleb codzienny” człowieka, polega na borykaniu się z problemami i własnej pomysłowości, otwartości, wysiłku. W końcu wypada zapytać: Czy jesteśmy wolni? Wolni w swoich wyborach? Bo jeśli tak, to ponosimy za nie odpowiedzialność. A jeśli nie, to nic od nas w istocie nie zależy.

Mamy czekać na niezwykłe doznania, które nas zmienią, czy mamy podejmować żmudny wysiłek “dokonywania tych zmian za wszelką cenę”? O to zdają się nas pytać: św. Augustyn i Pelagiusz. Odpowiadamy oglądając Kierwińskiego, popijając piwko, zagryzając czipsami. Co nas to wszystko obchodzi? Zapić, za****ć, zapomnieć…

Nie bądź obojętny, udostępnij dalej...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *