Grzech jako wina, błąd i szansa na błogosławieństwo

W skrócie:

Grzech może być rozumiany jako

  1. przekroczenie prawa, a więc wina (do ukarania-odpokutowania)
  2. błąd, który ma nieuchronne, negatywne konsekwencje
  3. szansa na postęp, rozwój, coś niesłychanie dobrego czyli błogosławieństwo

 

Grzech jako wina

Grzech to przede wszystkim przekroczenie prawa, a więc wina. Przekroczenie prawa, przykazania, zasady. Tak zostaliśmy lub jesteśmy uczeni przez kler. To wynosimy z nauki religii. Są przykazania – dane przez Boga. Przekroczyłeś – np. zjadłeś mięso kaczki w piątek, to popełniłeś grzech. Jakbyś zjadł mięso rekina w ten dzień tygodnia, to byś grzechu nie miał a tak…

O przekroczeniu prawa i winie rozstrzyga sąd. Tego też zostaliśmy nauczeni. Sąd uzna nas winnymi i wymierzy karę albo nas uniewinni. Kara może być wieczna lub przejściowa, po której nasza wina ulegnie zatarciu, wytarciu, “odpracowaniu”. Tak trochę jest ze spowiedzią w kościele katolickim, gdzie wyznaje się winy polegające na przekroczeniu przykazań, ksiądz wymierza zwykle symboliczną “karę”, jako zadośćuczynienie i wina jest przez “sąd” odpuszczona.

Podobnie też ma być na końcu. Sąd, orzeczenie winy, wyrok, kara lub uniewinnienie.

Stąd może też i taka myśl, że ci, co nie znają “prawa”, nie popełniają grzechu. Popełniają czy nie?

 

Grzech jako błąd

Grzech, był taki czas, bywał rozumiany jako błąd. Na przykład błąd łucznika, który mierzył w środek tarczy a trafił, no wiadomo, gdzie indziej. Albo błąd podróżnika, który zmierzając do dalekiego celu, wybiera na rozstaju jedną z dróg i po długim czasie i wysiłku, przekonuje się, że wybrał źle i zamiast się przybliżyć, to oddalił od celu. Albo błąd tego, który wspina się po pionowej ścianie i myślał, że ten konkretny występ czy kamień to będzie dobre miejsce na postawienie stopy, a to było złe miejsce, zmruszałe i… lot w dół, kto leciał to wie, jak to jest. Albo myślał ktoś, że to dobrze się napić, wiadomo czego, a potem uzależnienie, zrujnowane zdrowie i życie, albo tycie.

Błąd to takie działanie czy wybór, którego konsekwencje uważamy za przykre, szkodliwe, groźne, niechciane. Nikt nas nie “osądza”, nie “ocenia”. Nie ma wyroku i orzeczenia o winie, ani wymiaru kary. Ale są konsekwencje, nieusuwalne. Hindusi mówią “karma”. Ale rozumiemy to w naturalny sposób, pomyliłeś się w ocenie bezpiecznej prędkości na zakręcie? Ha, zrobiłeś błąd, pojawią się konsekwencje. “Ocenia” nas i egzekwuje “wyrok” po prostu rzeczywistość, w której jesteśmy także jej częścią.

 

Grzech jako szansa na błogosławieństwo

Grzech to może być błogosławieństwo. “Błogosławiona wina” zatytułowała swoją książkę Zofia Kossak, opisując kradzież, jakiej się dopuścił polski magnat na Watykanie. Jest to zatem zło, z którego wynika coś dobrego. Nie dość, że coś dobrego, to na wyższym poziomie i w o wiele większym zakresie niż owo zło, które staje się wówczas złem w cudzysłowie, bo prowadzi do dobra, bo to wina, ale błogosławiona.

Podobną historią w ujęciu chrześcijańskim jest upadek, grzech, wina pierwszych ludzi. Mniejsza o wyjaśnienie natury tego “grzechu pierworodnego”, dość że jego konsekwencje były dla ludzi katastrofalne. A jednak okazuje się, że w jakimś sensie ta wina też była jakby “błogosławiona”, bo w jej wyniku właśnie sam Bóg stał się człowiekiem. Stał się człowiekiem, by “naprawić” ów błąd, by stworzyć nową rzeczywistość, nową jej mapę, nowe możliwości i nowe podejście, które ową winę przekracza i umożliwia coś więcej nawet niż było przedtem.

Więc w sytuacji bez wyjścia – istnieją takie sytuacje – kiedy wszystko źle, czasem z naszej winy, to ten stan, może być właśnie szansą. Zachętą do szukania tego, czego się nie widzi. Do wyjścia poza rzeczywistość, tę daną w poznaniu i przewidywaniu. To jest podpowiedź, że to co widzimy, to co jest, to czym jesteśmy, to nie jest wszystko, co może być. Że mogą istnieć drogi i ścieżki do odkrycia. Właśnie z tego ciemnego miejsca, w którym się znaleźliśmy. A jeśli wtedy je odkryjemy, to o ile więcej warte będą one od tego, co było? O tyle, że przekroczą poprzednie pojmowanie i ograniczenia. I będzie lepiej, inaczej i że to możliwe – o tym mówi “grzech jako szansa na błogosławieństwo”. O tym może mów “Noc ciemna” św. Jana od Krzyża. O tym czasem, ale nie zawsze, dane jest ludziom się przekonać.

 

Ludzkie ścieżki

Może nie eskalujmy poczucia winy, nie przesądzajmy “nienaprawialności” rzeczywistości, szukajmy, w myśl tego, że “Kto szuka – znajduje”. No bo jak ma znaleźć cokolwiek ten, kto szukać nie chce? W upadku i w ostatecznym dołku może być początek pięknej drogi w górę, tak samo jak na szczycie może się zaczynać droga do otchłani. Takie trochę przesłanie tao/dao – izmu. Czy może żadnego grzechu nie ma i to wszystko wymysły. Doświadczenie wydaje się nas pouczać, że jednak popełniamy błędy i mają one swoje, czasem nieusuwalne konsekwencje. Zasady ujmujemy w prawa, naturalne, moralne, religijne. Swoje błędy możemy naprawić, winy przekroczyć, opierając się na tym, co jest poza, tymi błędami, winami, skutkami. Na źródle wszystkiego, które może i przez nas, i nasze pokręcone czasem losy, drogi, doświadczenia i przeżycia, chce stworzyć – coś dobrego.

Nie bądź obojętny, udostępnij dalej...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *