Rosjanka, jeszcze w korytarzach, się uśmiechnęła do dzieciaka, z którym miała wejść za rękę na kort, powiedziała „Hey”. Iga podała rękę swojemu „maluchowi” trochę zasadniczo. I tak już zostało. Anna wyluzowana, skupiona, ale rozluźniona, sympatyczna. Czasem się wręcz uśmiechająca. Bez jakichkolwiek reakcji, gdy jej coś nie wychodziło lub gdy Iga grała świetnie.
Polka spięta, frustrująca się swoimi błędami lub przegranymi piłkami. Prosząca o powtórki i sprawdzenia piłek. Ostatecznie waląca z całej siły rakietą o kort, gdy znów coś zepsuła.
A z drugiej strony tańcząca i bezstresowa Kalinskaya.
Świątek przegrała. Z kretesem. Z Anną z Rosji. Może przede wszystkim z samą sobą. Jej rozczarowanie i zdenerwowanie były jaskrawo widoczne na tle postawy jej partnerki. No bo tak nie miało być. Bo Iga ma ranking nr 1 – najlepsza na świecie, a ta druga powyżej 40.
Nam też się przydarzają porażki. Kto wie, może częściej niż Idze. Może Iga powinna podziękować Annie, za tą porażkę. Bo każda z nich jest porażką tylko w naszym ujęciu. Tylko dlatego, że tak ją kwalifikujemy. W rzeczywistości, niechciany wynik naszych starań to po prostu informacja ze świata, że tak się nie da. To… lekcja. Może lekcja dla Igi, żeby się uśmiechnąć, nawet, gdy nie wyjdzie. Że spięcie i nerwy, to czasem może być przyjaciel, może może być też wróg, który nam „podstawia nogę”.
Iga popełniła ogromną ilość błędów własnych. Zarówno takich po ostrych zagraniach swojej przeciwniczki, jak i zupełnie niewymuszonych. Gdy centrum sterujące – jakim jest głowa zawodzi – nie pomogą nawet wytrenowane wysokie umiejętności. Kiedyś trener polskich skoczków narciarskich, tłumacząc psychologiczną pracę z zawodnikami, mówił, że smutni chłopcy przybiegają ostatni. Iga – uśmiechnij się. Ty, ja, gdy nas trafi porażka, też spróbujmy wyluzować. To lekcja. Uczmy się! Także gratulować zwycięzcom i dziękować im za dane nam lekcje 🙂