Największym zagrożeniem dla Polski nie jest Rosja. Nie są nim też Niemcy. Nie jest nim zachodni kapitał. Największym zagrożeniem dla Polski są Polacy, a konkretnie ich postawy i zachowania, i będące ich efektem, mechanizmy funkcjonujące w polskim społeczeństwie.
To największe zagrożenie dla Polski składa się zasadniczo z trzech elementów: monokultury umysłowej, skłócenia i podzielenia społeczeństwa, egoizmu.
1. Monokultura umysłowa.
Najbardziej charakterystyczna była dla II Rzeczypospolitej. Jedynie słuszna miłość do ojczyzny, mogła się wyrażać tylko i wyłącznie w jedynie słusznej władzy jedynie słusznej grupy ludzi, którzy najwznioślej i jedynie słusznie kochali ojczyznę. Ci ludzie doprowadzili swoją polityką do największej katastrofy Polski w jej dziejach, skonfiskowali książkę (sic!) jedynego faceta, który poprawnie przewidywał przebieg zdarzeń i ostrzegał przed ich polityką, a w momencie tragedii narodu uciekli z kraju.
2. Skłócenie i podział społeczeństwa.
W dzisiejszej Polsce, podziały pełnią rolę destrukcyjną. Przecież to nie Polska była najważniejsza dla PO, gdy było w opozycji, tylko dojście do władzy, przecież to nie Polska jest najważniejsza dla PiS, tylko utrzymanie elektoratu przy sobie i bycie partią opozycyjną lub dojście do władzy.
Metodą na utrzymanie elektoratu przy sobie jest eksploatacja najniższych ludzkich emocji, szczucie, szczucie, szczucie. Dzięki temu elektorat ma proste wytłumaczenie rzeczywistości, prosty cel i jest, na beton, związany ze swoją partią.
Skutkiem takiej polityki są postawy negatywne, zachowania negatywne, wrogość, na różnym poziomie, Polaków do Polaków. Brak poświęcania uwagi rzeczywistym problemom, szukania racjonalnych rozwiązań, inwestowania energii w twórcze, dla państwa i narodu, kierunki. Zamiast tego jest przeżywanie frustracji, niechęci i jedynym pozytywnym postulatem staje się zmiana ludzi na stanowiskach oficjalnej władzy.
3. Egoizm.
Najpoważniejszym czynnikiem wpływającym destrukcyjnie na sprawność, efektywność i siłę społeczeństwa jest egoizm. Egoizm był, jest i pozostanie jedną z najważniejszych ludzkich motywacji, we wszystkich działaniach człowieka. Kłopot w tym, że nie ujęty w karby, uznany za ostateczne kryterium decyzji i zachowań, nie ograniczony zewnętrznym i wewnętrznym przymusem – staje się mechanizmem destrukcji państw, kultur i społeczeństw.
Kłopot z egoizmem jest dwojaki. Po pierwsze to przynosi on korzyści. Przynosi on korzyści osobie, grupom osób stosujących egoizm, wobec pozostałej części, która ów egoizm swój ogranicza lub kieruje się innymi motywacjami. Z tego pierwszego kłopotu wynika następny, Egoizm, który nie ma zewnętrznych barier, ma tendencję do nieograniczonego rozprzestrzeniania się, bowiem każdy z osobna wybierze ostatecznie korzyści zamiast strat, a w przypadku barier dla egoizmu, to właśnie egoistyczna postawa przynosić będzie korzyści, a postawa altruistyczna przynosić będzie straty.
Egoizm zrywa więzi społeczne. Społeczeństwo przestaje być społeczeństwem, to jest pewnym zbiorowym organizmem zdolnym do działania i akcji. Staje się zbiorem indywidualnych jednostek, kierujących się własnymi doraźnymi korzyściami, choćby to miało być ze szkodą dla innych jednostek.
W III Rzeczypospolitej egoizm został uświęcony i podniesiony do rangi normy społecznej, ustawą o prywatyzacji i komercjalizacji niektórych przedsiębiorstw państwowych. Z siłą nieokiełznanej powodzi egoizm zdobywał kolejne tereny polskiego społeczeństwa. Zmył niemal całkowicie, najpiękniejszą tradycję sierpnia 1980 r. gdzie wspólnota, gdzie silniejsi ujmowali się za słabszymi itd.
Górników nic nie obchodzi, reszta. Im się należy. Tak samo należy się nauczycielom. Czy wiecie w jak strasznie trudnej i ciężkiej są oni sytuacji. Należy się też mundurowym, bo jak nie… Po cichu należy się tez urzędnikom, bo skoro należy się tamtym to należy się i tym. Ostatecznie rzecz biorąc, albo pierwszorzędnie, decydent podpisujący kontrakt na miliard złotych też dochodzi do wniosku, że mu się należy. Ch… z państwem, ch… z innymi Polakami. Mam zostać z gołymi rekami?
Dorabia się do tego bezwzględnego egoizmu ostre, właściwe Polakom, emocjonalne uzasadnienia. O godności, o szczególnej roli itd. Monter, który robił mi drzwi ma mnie najzwyczajniej w d… bo spieprzył robotę, wziął pieniądze i się nie poczuwa. Sprzedawca w maleńkim sklepiku nalicza mi na swój towar cenę razy trzy tej co w markecie, musi przecież z czegoś żyć. Lekarze… dobra, wystarczy. Towarzystwo ubezpieczeniowe od samochodu, oj… nie mówmy bo siekiery oczy szukają.
Egoizm rozbija współpracę. Prowadzi do byle jakiej pracy. Niszczy efektywność procesów społecznych.
Egoizm w zdrowym społeczeństwie jest ograniczany. Jest ograniczany siłą władzy i siłą norm społecznych. Silna władza ogranicza nadmierny egoizm, bo przeszkadza on w efektywnym funkcjonowaniu państwa. Władzy zaś zależy na efektywnym Państwie, by nie dać się podbić innej władzy.
Normy społeczne wywodzą się zawsze z religii. Pogląd, że ich źródłem może być etyka jest zwyczajnie głupi. Etyka też pochodzi z wierzeń religijnych. Ostatecznie rzecz biorąc, albo człowiek uzna zewnętrznie w stosunku do własnego osądu normy i wartości – a tak się dzieje w przypadku podzielania wierzeń religijnych, albo własny osąd uczyni miarą ocen decyzji i postępowania, a wtedy żadnych norm już nie ma. Charakterystycznym przykładem są systemy myślenia Wschodu. Buddyzm i Konfucjanizm nie są religiami per se, są jednak religiami de facto, bowiem przyjęcie systemu wartości może się odbywać jedynie w sposób „religijny”.
Walka o „wyzwolenie seksualne”, tu o likwidację norm przyjętych w tej sferze, jest właśnie prowadzona z pozycji ustawienia osądu pojedynczego człowieka jako jedynego kryterium ocen, co dobre a co złe. Egoizm jest tu, sprzedawaną pod ladą, postawą, która koniec końców prowadzi do rozkładu społeczeństwa jako takiego.
4. Podsumowanie.
Największą wartością państw i społeczeństw są ludzie i ich zdolność do twórczej pracy i współpracy ze sobą. Nastawienie na współpracę, przestrzeganie norm, daje poczucie bezpieczeństwa i premiuje zachowania efektywne. Prowadzi do wytworzenia takiego społecznego systemu zachęt i kar, który zniechęca do zachowań społecznie szkodliwych, a zachęca do zachowań efektywnych. W takim systemie opłaca się uczciwie pracować, w takim systemie nie opłacają się oszustwa, małe i wielkie. Takie społeczeństwo się rozwija i rośnie w siłę.
„To chwała być bogatym w państwie dobrze rządzonym. To hańba być bogatym w państwie rządzonym źle” – powiada wschodnie przysłowie.
W dzisiejszej Polsce, monokultura światopoglądu nam nie grozi. To co niszczy efektywność społeczną i dobrobyt ogółu, to egoizm, słaba władza i podziały społeczne. Ponieważ są podziały społeczne, to władza jest słaba. Gdyby główne siły polityczne, uzgodniły ze sobą główne kierunki polityki kraju, to grupy społeczne nie mogłyby wygrywać swoich egoizmów przez kierowanie swojego poparcia w zamian za korzyści. Gdyby siły polityczne zaprzestały kierowania myślenia społeczeństwa na animozje, co prowadzi do fiksacji na wadach przeciwnika, wtedy ludzie mogliby zauważyć, że społeczeństwo polskie zapłaciło 700 mld złotych. Komu? 40 letnim mundurowym, niewiele starszym górnikom, prokuratorom itd. itp.
Słaba władza to także pokusa dla tych małych egoizmów za ogromne pieniądze, przy wielkich kontraktach, przy strategicznych zakupach. Słaba władza to słabość wobec sił zewnętrznych. Słaba władza bierze się z eksploatacji podziałów społecznych w atmosferze egoizmu jako normy postępowania, w takim systemie kar i zachęt, który karze zachowania społecznie efektywne a nagradza egoistyczne.
Polsce potrzeba zgody. Potrzeba wartości i społecznych norm, nie w jakimś fundamentalistycznym wymiarze, ale typowo polskim, trwałym i tolerancyjnym. Potrzeba ukrócenia egoizmów, zdjęcia z nich tej otoczki emocjonalnej, mówiącej o szczególnej roli, wyjątkowej godności i o świętym prawie „że się należy”. Ostatecznie Polsce potrzeba silniejszej władzy, która stworzy system kar i zachęt premiujący postawy pozytywne i uczciwe.