Dlaczego nie wierzymy w Boga?

Nie wierzymy w Boga, bo chcemy być wolni. Chcemy być wolni w tym co robimy. Chcemy być prywatni. Nie chcemy, żeby ktoś nam zaglądał w nasze życie. Chcemy się cieszyć życiem. Chcemy móc robić to, co uważamy za dobre. Nie chcemy, żeby ktoś nam narzucał swoją wolę i mówił, to jest dobre, a tamto niedobre.

Bóg w tej rzeczywistości jest wielkim nadzorcą, ekonomem, klawiszem. Nie mamy wolności, nie mamy prywatności, jesteśmy nikim. Nie możemy być człowiekiem, to jest istotą, która sama rozpoznaje co jest dobre, a co jest złe (przecież ma sumienie). Istotą, która ma prawo wybierać, co chce robić, bo przecież ciągle nam będą mówić, wola Boga jest taka a taka. Ksiądz? On wie? My nie wiemy? Naprawdę?

Jest Bóg w tym obrazie rzeczywistości, wielkim klawiszem, który swój wścibski wzrok nieustannie kieruje do wnętrza naszej celi, której kratami są jego żądania. Któż by wierzył w Boga w takiej sytuacji?!

Dlaczego wierzymy w Boga?

Wierzymy w Boga bo jesteśmy cwani. Czytaliśmy, bądź nie czytaliśmy zakład Pascala, ale dokładnie się do niego dostosowujemy. Kto wie? Może Piekło istnieje? Może faktycznie, tam za ścianą dnia, godziny, sekundy, w której nasze serce po raz ostatni się skurczy, a nasze płuca po raz ostatni wezmę haust powietrza, może za kurtyną tej chwili, co teraz w przyszłości ale to nie zmienia jej realności, może wtedy Piekło?

Więc obstawiając prawdopodobieństwo takiej możliwości wierzymy w Boga. Posłusznie chodzimy nawet czasem do Kościoła. Słuchamy co ma ksiądz do powiedzenia. Odprawiamy niezbędne elementy życia religijnego. Kościół jest tu wielką pomocą. Nie musimy się o nic martwić. Ma dla nas przepis. Kolejne punkty trzeba odfajkować. Ksiądz z modlitewnikiem stanie nad naszym grobem albo przed ścianą z urnami. I będzie wszystko w porządku.

Wobec groźby piekła, takie pójście na ustępstwo i zgoda na wiarę w Boga wydaje się zupełni rozsądnym wyborem. Tym właśnie jest Bóg w tej sytuacji – rozumnym kompromisem, rozsądnym wyborem w warunkach niepewności.

Dlaczego wierzymy w Boga?

Wierzymy w Boga bo to nam jest potrzebne. Bo to daje nam siłę. Bo chcemy mieć rację. Chcemy by racja była po naszej stronie. W tym przypadku wiara nasza nie wynika z „kupieckiego wyboru” – bezpieczeństwo wieczne w zamian za doczesne posłuszeństwo (no przynajmniej to zewnętrzne). Bóg w takim przypadku daje nam siłę, ścierać się z wrogą nam rzeczywistością. Ale co najważniejsze, dzięki niemu – wiemy, że mamy rację, że jesteśmy po właściwej stronie, bo po naszej stronie jest Bóg.

Pragniemy dobra. Naprawdę. Wiemy, boże jak dobrze wiemy, na czym ono ma polegać. Widzimy, boże jak dobrze widzimy, podłość i nieprawość innych. Ich wykrzywione złem twarze. Ich pokręcone złem słowa. Ich odrzucające zachowania i szkodliwe, jakże często krzywdzące nas, czyny.

Bóg. Bóg jest w takiej sytuacji ratunkiem. Pomocą. Natchnieniem. W naszym sprzeciwie wobec dostrzeganego zła. Odwołujemy się do niego. Bo nie jesteśmy już wtedy na przegranej pozycji. Bo ktoś musi stanąć po naszej stronie. Niezwyciężony, najsilniejszy. Bo mamy rację i wiara w Boga ugruntowuje w nas zaspokojenie tej jednej z największych potrzeb człowieka. Mamy rację bo wierzymy w Boga. Racja jest po naszej stronie bo się do niego odwołujemy i modlimy. Inni są źli, bo my się modlimy do Boga, a oni są przeciwko nam. Zwrócenie się ku Bogu jest tu uzasadnieniem całej naszej postawy i całego naszego zachowania.

A oto Pan przechodził. Gwałtowna wichura rozwalająca góry i druzgocąca skały [szła] przed Panem; ale Pan nie był w wichurze. A po wichurze – trzęsienie ziemi: Pan nie był w trzęsieniu ziemi. Po trzęsieniu ziemi powstał ogień: Pan nie był w ogniu. A po tym ogniu – szmer łagodnego powiewu. . (Krl 19,11)

====================================
Zastrzeżenie
Autor nie sobie nie rości, więc powyższego tekstu nie należy traktować. Chyba, że komuś przyjdzie nieodparta ochota 🙂

Nie bądź obojętny, udostępnij dalej...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *