Zło – prawdziwa twarz – polityki

Zło – prawdziwa twarz – polityki

Polityka to nie jest wojna Trumpa przeciw Bidenowi, Kaczyńskiego z Tuskiem, Macrona z kimś tam. Polityka to wojna ich przeciwko nam. W polityce nie chodzi tak naprawdę o to, kogo popierasz przeciw komu. Chodzi o to, czy już zacząłeś gardzić oponentami, odczłowieczać ich sympatyków, nienawidzić do żywego ich przywódców. Chodzi o to, żebyś poczuł się zagrożony, przez Bidena, przez Trumpa, przez Tuska, przez Kaczyńskiego. Wtedy zaczniesz reagować. To taka tresura po prostu. Bardzo skuteczna, bo robią to rzetelni specjaliści i prawdziwi naukowcy, w odróżnieniu od tych prostytutek występujących na użytek tłumu.

W metodzie prowadzenia polityki chodzi o to, żeby zdobyć twoją uwagę. To się zdobywa poprzez wku*wianie i obrażanie ludzi. Chodzi o to, by ciebie ranić. Rzucić ci w oczy jakies obsceniczne rzeczy. Setki pracowników diabła występujacych pod maską influiencerów, redaktora, blogera, facebokowca będą cię krzywdzić ogólnie i personalnie, do skutku. Pojawi się „Kłamiesz!” od sku*wysyna ukrywającego się za nickiem i odwalającego swoją czarną pracę. Pojawi się: „gnoju”, „onuco”, w kółko i w kółko, i to jedne z łagodniejszych.

Więc w końcu zaczniesz czerpać satysfakcję, gdy ktoś dopie***li tym, co cię wkurzają i obrażają. Staniesz po jednej ze stron barykady. Zagłosujesz sercem, głosem, postawą na PiS, PO, Konfederację albo na coś innego. I staniesz się żołnierzem. I świat stanie się zrozumiały. Od tej pory zajmować cię będzie to, co jest szkaradnego w „przeciwnikach”. Będziesz się tym napełniać, będzie rosło w tobie przekonanie o niezbędności usunięcia tych drugich do czego jedyną drogą jest zwycięstwo tych twoich.

Ci co naprawdę rządzą, politycy są tu tylko aktorami odgrywającymi dla mas toksyczny spektakl pod nazwą polityka, zacierają dłonie. Nie liczy się – raz jeszcze – kogo popierasz w tej wariackiej polityce. Liczy się ŻE POPIERASZ. Że „walczysz”. Liczy się tak naprawdę twój stan. Stan umysłu. Stan uczuć. Stan także fizyczny, bo człowiek to jedność psychiki z fizycznością. Liczy się, dla nich, którzy jednych przeciwko drugim wystawiają i urządzają cały ten spektakl, żeby murzyni w szopie, czyli ludzie na danej przestrzeni, byli skłóceni do czerwoności. Żeby byli wściekli. Żeby byli zagrożeni. Żeby porwać w drzazgi tkankę między nimi, to jest więzi między człowiekiem a człowiekiem. Na każdym poziomie, na każdej płaszczyźnie.

Złośliwa intencja rozpieprzyła rodziny podburzając kobiety przeciwko mężczyznom, zaś mężczyznom podsuwając perspektywę współżycia z wieloma kobietami. Ta sama intencja dzieli społeczeństwa i skłóca ludzi. Nie mając realnych więzi ze sobą stajemy się… izolowani. Jeśli widzisz polityka, który w kółko napiera jak bardzo jesteśmy zagrożeni, jak potwornie źli są ci drudzy. Gdy widzisz jak odczłowiecza politycznych adwersarzy, to wiedz, że to pacynka piekła, nie ważne co mówi i co deklaruje. To wysłannik ich.

Ale czy można stanąć z boku? Przecież trzeba zająć jakieś stanowisko, bo wszystko się rozpieprzy. Ależ nie wszystko. Tylko twoje wszystko. Na każdym poziomie od każdej strony będziesz obiorcą działań i przekazów, godzących w twoją godność, w twoją zdolność myślenia, w twój także dobrobyt, tutaj – możesz się sprzedać i materialny dobrobyt zostanie ci w jakiejś porcji dostarczony, o czym świadczą zastępy partii rządzącej w dowolnym kraju, na dowolnym forum. Świadczą o tym niezliczone masy tak zwanych „dziennikarzy” i „naukowców”, przy których tradycyjna prostytutka nie wydaje się aż tak moralnie naganna.

Te dwie – zazwyczaj – nienawidzące się – dla ludu – strony sporu politycznego, to tylko mechanizm ludu ogłupiania oraz dozowania tempa jego utylizacji. Gdy tempo jest zbyt szybkie, „wygrywa strona łagodniejsza”. Dobry policjant i zły policjant wzywają cię do urny wyborczej. Żebyś uwierzył. I się zaangażował. „Dziennikarze”, „redaktorzy” i twoi znajomi eskalują potworności tych złych, żebyś poszedł i zagłosował na ich „przeciwników”. A gdy przyjdzie co do czego, to sprawy obracają się na twoją szkodę.

System opanował bezmyślenie ludzi i ich emocje. System literalnie posiada ich uwagę. „Naród” głosuje. „Przedstawiciele narodu” rządzą. Niedługo w tym toksycznym szpitalu wariatów odbędzie się następna hucpa. Zbawiciel właśnie wystąpił na Jasnej Górze ogłaszając, że „nie można oddać władzy”. Wybawca nieustępliwie zmierza w kierunku jej odebrania zbawicielowi za pomocą zabijania dzieci nienarodzony i lgbtqawrcaofmz+. Na horyzoncie dawcy „nowej nadziei”, młodzi i prężni, pompowani przez system, bo nadzieję murzyńskim niewolnikom w szopie trzeba dać. Dostaniemy dach nad głową, nowe wystąpienie lidera i zapasy w błocie na wieczór.

Budynek WTC7 nie zawalił się od pożaru w biurach. JFK… No i kelnerzy w Polsce. Plandemii nie było. Nikt nie zginął wskutek działań rządu i lekarzy. Nie wydymano nas wszystkich na kasie, bo my nie widzimy długu jakim nas obciążyli wobec naszych władców nasi politycy.

Na razie musimy się zmobilizować. Albo nie. Nie. Nie musimy. To tylko wmawiają nam, nas strasząc, nas szantażując, wpierając, że zdarzy się co najgorsze jak nie zareagujemy na ich komendy. Miłościwa ręka „redaktora” dba o to, co dostaje się do głowy ogłupionych niewolników. Znikąd ratunku. A może żaden ratunek jest niepotrzebny. Bo wszystko jest okej. I można razem z Zorbą zatańczyć. Bo w nas jest cała radość wszechświata. Całe bogactwo rzeczywistości. To każdy z nas, jest nieskończonym potencjałem dla wszystkich innych i dla siebie także. Nie musimy zbawiać świata. Możemy zrobić drobny krok naprzód. I nie bądźmy zbyt oschli dla siebie, jak nas do tego zachęcają tak zwani „duszpasterze”. Bądźmy wyrozumiali i pozytywni. Wszystko będzie dobrze, w tym normalnym, tak rzadkim dzisiaj, ludzkim znaczeniu.

 

 

 

Nie bądź obojętny, udostępnij dalej...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *