Hodowane w ramach eksperymenty Calhouna myszy, wymierały mimo, iż przesłanki do samodestrukcji społeczeństwa myszowego, ustały. Skończyło się przepełnienie. Znów były możliwości „normalnego” funkcjonowania myszy, jak dawniej, a jednak… myszy podążały ścieżką śmierci, choć nikt ich do tego nie popychał. Społeczeństwa, stada, grupy, zbiory, mają swoją dynamikę. Ich uczestnicy ulegają kształtowaniu przez „ogólną atmosferę”. Myszy zdechły co do ostatniej. Nie było następców.
Gdy w 2013 roku pani Bogna Janke przejmowała sterowanie salonem24.pl sytuacja była dobra ” listopadzie 2012 roku salon miał 468,5 tys. użytkowników, 2,42 proc. zasięgu i 11,1 mln odsłon, wyprzedzając m.in. wPolityce i Niezalezna.pl.” Mimo, a może właśnie z powodu, wprowadzanych „unowowcześnień”, roszerzających ofertę, pozycja salonu pod dowództwem pani Bogny słabła z roku na rok.
W marcu 2017 roku salon24 miał 2,7 mln odsłon. Wprowadzono szereg zmian. Szata graficzna, facebook, więcej informacji i tekstów firmowych w miejsce blogerskich. Rok później było to 3,3 mln, a więc pewien wzrost, który huraoptymistycznie komentowała pani prezes i jednocześnie właściciel. Poniżej grafika z wirtualne media.pl ilustrująca stan ówczesnego rynku.
W roku 2017 salon24 osiągnął ok. 614 tys. przychodu rocznego. W roku 2018 – 995 tys. tj. o 62% więcej. Skala wzrostu przychodu zdaje się sugerować inne niż pochodzące wprost z liczby odwiedzin źródła tego przychodu. W tym roku właśnie z firmy odszedł Igor Janke i w tym roku wszedł do firmy/agencji typu PR: – „R4S”. Jednym z partnerów w tej agencji i też CEO był Sławomir Jastrzębowski, który znalazł się tam po okresie bycia szefem Super Expressu. Kolejnym członkiem „drużyny” tej agencji jest Adam Hoffman. Ten Adam Hoffman.
W roku 2019 salon24 osiągnął 392 tys. przychodów. Mniej niż połowę, rok wcześniej. Dwa lata później w 2021 kupił go od Bogny Janke pan Sławomir Jastrzębowski. Nowy zespół redakcyjny pod kierunkiem pana Paciorka, miał zapewnić realizację „niesamowitego potencjału” jaki miał zadaniem nowego właściciela salon24.pl.
Główne zmiany jakie nastąpiły za nowego właściciela, to wzbogacenie zawartości o mnogość tekstów i doniesień firmowych. Dbałość o bardziej jednolity przekaz i atmosferę „na pokładzie”. Zostawiono blogerom możliwość publikowania, jednocześnie stawiając na profesjonalny strumień przygotowanych przez profesjonalny, redakcyjny zespół informacji.
Efekty zmiany charakteru i atmosfery na tym wiodącym dawniej portalu dyskusyjnym wydają się nie pozostawiać wątpliwości co do skuteczności przyjętej strategii i efektywności zatrudnionych profesjonalistów. Wyniki odwiedzin salonu24 z ostatnich trzech miesięcy wyglądają następująco:
W marcu był szczyt zainteresowania wojną na Ukrainie, stąd spadki częściowo są naturalne, jednak trudno znaleźć portal, w odniesieniu do którego byłyby aż tak dramatycznie złe.
Salon24 broczy biznesową krwią, czyli kasą. Liczba odwiedzin, komentarzy, a i tekstów wyrastających ponad brudną podłogę przekazu a’la Super Express, spada. Miejsce dawnej „blogerki” to jest grupy osób z aspiracjami i ciekawością, generujących odsłony poprzez interesujące dyskusje i teksty, zajęła „szczujnia” czyli wytrenowani do pogardy, agresji i prymitywizmu, ludzie, którzy sprawiają, że innym odechciewa się tu być, zamieszczać teksty, pisać czy komentować.
To wszystko nie dzieje się samo. Jest efektem jakiegoś tam podejścia, jakiejś strategi, polegającej prawdopodobnie na stworzeniu oferty dla czytelnika poziomu Super Express. Nie jest to wcale zła strategia. Nie jest zła, tak długo, jak przynosi pozytywne efekty w wymiarze udziału w rynku i generowania strumienia finansowego, a te… no cóż…
Warto zauważyć też pozytywy. Do takich należy zaliczyć ponowne dokooptowanie Łukasza Warzechy. Jednak… wygenerowana przy pomocy botów, troli i polityki publikacji atmosfera sprawia, że zamieszczenie przez niego tekstu, większość „komentujących” traktuje jako rzadką szansę do naplucia nie tylko na jakiegoś tam blogera, ale na samego Łukasza Warzechę!
Czy ten dawniej istotny portal – 11 mln odsłon, dzisiaj konający w konwulsjach powodzi tekstów, o których jakości lepiej nie wspominać, się wypalił? Czy przed nim osławiona „Ostatnia prosta” niczym przed stadem myszy w eksperymencie Calhouna? Odpowiedź możne być udzielona tylko w kategoriach prawdopodobieństwa. A te wskazuje bardziej na koniec.
Wydaje się, że salon24 dziś, nie jest po prostu nikomu do niczego potrzebny. Potrzeba naplucia i wyrażenia silnych negatywnych emocji, może być zaspokojona gdzie indziej. Potrzeba wspierania rządu lub opozycji również – są po temu miejsca. Potrzeba pudelka i super-expressu spotyka się gdzie indziej z odpowiednim zaspokojeniem. Właściciel chyba już machnął ręką i ma na wizji jakiś nowy biznes. To nie są jakieś ogromne pieniądze, żeby robić tragedię. Gdzie indziej można sobie wszystko sowicie wynagrodzić, choćby w agencji, co dostanie zlecenia lub na wysokim stanowisku rządowym, na jakie np. „niespodziewanie” trafiła poprzednia właścicielka.
Ludzie? Ludzie są po prostu przerabiani. Tak jak przez agencje PR. Na co? Za zlecony produkt. Najważniejsze, żeby był bezmyślny, głupi, agresywny na poziomie bezpośrednich interakcji. To co? Załamać ręce? Nie, robić swoje, ale nie należy samych siebie okłamywać czy „zamawiać rzeczywistości”.
——————————————–
ps.
Dziękując jednemu z komentatorów dodaję informację, że pani Boga Janke z dniem 31 maja br, odeszła ze stanowiska ministra w kancelarii prezydenta RP. LINK