Robert Lewandowski swoim przejściem z klubu do klubu zwrócił trochę uwagę na losy Bayernu i Barcelony. Wczoraj Bayern grał „Der Klassiker” czyli mecz z Borussią Dortmund. Bayern w lidze, po odejściu Lewego, ma średnie wyniki i po trzech kolejnych remisach oraz następującej po nich porażce, zaczęto mówić o pożegnaniu trenera. Jednak potem przyszło zwycięstwo 4:0, a wczoraj wszystko miało się wyjaśnić w meczu z odwiecznym rywalem.
Drużyna z Monachium jest po prostu dobra. Gra szybko, dokładnie, Musiala, Zane, Mane, dobrzy rozgrywający. Widać było wyraźnie, że piłkarze w czerwonych koszulkach dominują nad tymi w żółto – czarnych. W pierwszej połowie Gorecka walnął zza pola karnego w prawy dolny róg bramki i było 1:0.
W drugiej połowie, Borussia próbowała atakować, ale zawodnicy Bayernu nadal przeważali. W indywidualnych starciach. W rozgrywaniu piłki, w precyzji uderzeń, bo znów w prawy dolny róg, huknął tym razem Sane i choć bramkarz piłkę złapał na rękę, to wpadła ona do bramki – 2:0 dla Bayernu
.
Ale sport jak życie, nagradza zdecydowanych, czasem słabszych ale wierzących w siebie przeciw okolicznościom. Borussia jeszcze podkręciła tempo. Nie grała dokładnie i precyzyjnie, tylko szybko. 17-letni Youssoufa Moukoko dostał piłkę w polu karnym i nie wiedząc co zrobić, strzelił, stał się najmłodszym zdobywcą bramki w „der Klassiker”. Było 2:1.
Do 90 minuty już nic się nowego nie zdarzyło, poza czerwoną kartką dla Comana – piłkarza Bayernu. Kingsley Coman zachował się po prostu głupio. Mając uprzednio żółtą kartkę, złapał ręką wyprzedzającego go napastnika, gdy to się nie udało, chwycił go ostentacyjnie dwoma rękami. Sytuacja nie była wcale bramkowa. Sędzia nie miał wyboru jak pokazać drugą żółtą i w efekcie czerwoną.
Wypada tu przyznać, że w pierwszej połowie sędzia ewidentnie oszczędził drużynę z Dortmundu, gdy Jude Bellingham, mając żółtą kartkę, próbował kopnąć piłkę na wysokości twarzy i zahaczył głowę interweniującego przeciwnika. Wtedy sędzia „odpuścił”, jednak w przypadku Comana, nie miał chyba wyboru.
Borusia przyspieszała, bo sędzia doliczył 4 minuty, więc bramkarz z Dortmund zszedł z bramki i pobiegł na pole karne Bayernu, bo był rzut rożny. Nic z tego. Skończyła się 94 minuta i sędzia czekał aż piłkę straci skrzydłowy Borussi, który z trudem ją zatrzymał w pobliżu linii końcowej, po prawej stronie bramki Bayernu. W 94 minucie 8 sekundzie meczu, dośrodkował. Piłka przeleciała nad głowami asekurujących sytuację obrońców i chwilę później, nowo wprowadzony na boisko, Anthony Modeste wpakował ją głową do bramki Neuera. Bayern padł na kolana, ich manager Oliver Kahn spadł z krzesła do tyłu, a cały stadion eksplodował po gwizdku sędziego. Było 2:2.
Wnioski z tego meczu są takie. Piłka nożna może być pięknym sportem, tylko trzeba umieć i chcieć grać. Opłaca się po prostu walczyć, jak nie tak, to inaczej. Pomimo kolejnego potknięcia Bayern pozostaje imho faworytem do tytułu Niemiec w tym sezonie. Drużyna bez Lewandowskiego ma kłopoty tylko wtedy, gdy przeciwnik cofnie się na własne przedpole i Monachium musi rozgrywać piłkę „po hiszpańsku”. Gdy mają przestrzeń, dostają skrzydeł i wygrywają.
Barcelona w międzyczasie obniżyła loty. Przegrana w Lidze Mistrzów z Bayernem, mogła się jeszcze tłumaczyć, ale przegrana z Interem Mediolan to była pełna porażka i słaby mecz. Gracze Barcy po prostu pomylili football z podawaniem sobie piłki. W tym przedmiocie są mistrzami, ale jeszcze trzeba robić akcje ofensywne, zwłaszcza, gdy ma się tak fantastycznego egzekutora jak Robert. Niestety, podawanie, podawanie, strata bramki, koniec meczu. W ostatnim meczu ligowym, gdyby nie zupełnie indywidualna akcja Lewandowskiego, który samodzielnie poszedł z boku w pole karne, literalnie wyłożył obrońcę na murawie zwodem, a następnie zawinął piłką pod przeciwległy słupek, to Barca nie wygrałaby meczu.
Wkrótce classico w Hiszpanii, a więc mecz Realu z Barceloną, który odbędzie się na Santiago Bernabéu. Ten mecz plus rewanż z Interem określi przyszłość Barcelony. Jeśli drużyna się poderwie do ataków, jeśli Dembele, Raphinha i pozostali zaczną przyspieszać, przechodzić obrońców i stwarzać pole oraz sytuacje, to przed Barcą jest świetlana przyszłość, jeśli poprzestaną na podaniach do siebie, to sam Lewandowski i Ter Stegen niczego nie wyczarują. Na dziś Bayern gra lepiej, Barcelona gorzej, ale ma lepsze wyniki w lidze. Jest na co popatrzeć. Oby tak w naszej jeszcze.
Bramki: