Gdzieś po drugiej stronie tęczy. Spełnią się wszystkie nasze sny. Nawet te, których nie śnimy.
Czy śnimy jeszcze sny? O szczęściu i miłości? O zbożu, o niebie, co niebieskie.
Ile w nas. Takich snów? Nie ważne. Wieczór.
Dobrych snów.
Dla wszystkich ludzi.
Tych zakłopotanych. Tych pewnych. Tych silnych i tych słabych. Tych, co się boją. Tych ,co broczą bólem. Tych, którzy jak nikt doświadczają. Samotności. Czasem, o zgrozo, wśród ludzi.
Przyjdzie taki dzień. Że nasze życzenia, których może nawet już, boimy się wypowiadać, się spełnią.
Noc…
Więc za chwilę
Trzeba wyjść.
Poszukać gwiazdy na niebie.
Nie musi być spadająca.
Właściwie to piękno, szczęście, miłość i dobro, biorą się znikąd.
to znaczy nie biorą się z żadnego planu ani zamiaru
nie są owocem wysiłku
wypracowanym w pocie czoła
to cholera zawsze jest dar
wtedy, kiedy
jest wolność
ta normalna
do życia
do bycia
z drugimi
wśród nich
Co myśmy najlepszego zrobili
Ze swoim życiem
Co inni. Z nim zrobili?
Nie ważne. W środę będzie słońce. I droga, nie wiadomo dokąd. Bo wtedy się zawsze zaczyna, coś wyjątkowego, jasnego, dobrego. Gdy – “Nie wiadomo dokąd”. Bo wtedy wszędzie. Bo wtedy wszystko. Bo wszędzie i wszystko… jest! Wokół nas! Jeśli tylko zdołamy wyrzucić ze swojego serca to, co tam pakują nam, co sami tam załadowaliśmy. Do ciemnego sejfu. Niepokonanego, niezniszczalnego, o grubych ścianach, co dają bezpieczeństwo i pewność, że trafimy tam gdzie chcemy. Czy na pewno tam chcemy?
Smutki się rozpłyną. Po tej drugiej stronie tęczy. Hen wysoko. Niemożliwe jest może możliwe. Bo wszystko możliwe jest w nas. Tylko wypada się odłączyć. Wtedy. Znormalnieć. Wypić kawę. Herbatę? Tęcza… jest nie do zniesienia, przez tych, co wiedzą.
Spróbuj. Wyobrazić sobie, pomyśleć. Zobaczyć. Swoje otoczenie. Gdzie żyjesz i dziś byłeś. Za 100 lat. Jaka będzie pogoda? W dzień znaczy, bo w nocy ciemno, nie widać i tylko gwiazdy. To jak? W ów dzień za 100 lat? Będzie świecić słońce? Drzewa? Te same czy inne? Place, drogi… Świat się przewróci? Czy będzie trwał? Ludzie zabiegani. Będą się kochać. Wynajdować, coś jeszcze nowego. Czy będą szczęśliwi? Czy poradzą sobie bez nas?
Odpowiedź znasz przecież. – Tak. Poradzą sobie. Więc do jasnej cholery przestań. Po prostu przestań. Na chwilę. Dla siebie. Dla tego co jest – teraz. Co obdarzasz przecież największym darem na świecie. Swoją… obecnością.
Noc już…
Czas wyjść.
Zobaczyć gwiazdę.
Popatrzeć jej w oczy.
A potem… No!