
– Czy mógłbyś przestać rozsiewać te swoje… – napisała do mnie uduchowiona koleżanka, gdy w kwietniu 2020 roku pisałem m.in. „Zanim nas wszystkich zamkną„. Pisałem o „pandemii” o cenie, jaką będziemy musieli zapłacić za fikcyjne „bezpieczeństwo”, o tym, że będzie ta cena obejmować utratę opieki medycznej, ogromnych zasobów finansowych i gospodarczych, wolności i spójności społecznej. Pisałem wiosną 2020 roku. Dostałem poradę, żeby się zamknąć i nie mędrkować, tylko słuchać lekarzy. Kilkadziesiąt tysięcy Polaków wyszło na tym słuchaniu „nogami do przodu” w straszny sposób.
– Tacy jak pan powinni się powiesić – ocenił moją uwagę na temat „szczepionek” nieznajomy na ulicy.
– Trochę za dużo już tych wschodnich nut – zareagował dobry znajomy, gdy zamieściłem folkową piosenkę {LINK} śpiewaną przez Ukrainki studiujące w moim mieście. Znaczy znów… – nie powinienem. Powinienem się zamknąć. Żeby nie urazić.
– Skoro Cię nie obchodzi, to po co piszesz – walnęła mi na „ty” nieznana pani, w odpowiedzi na moje zdziwienie, kogo może obchodzić nazwa pierogów „ruskie”. Potem, kierowane do mnie znaki graficzne wyrażające „wrrrr”. Potem insynuacje czyli uwagi o osobie, z którą się rozmawia, a nie na przedmiocie rozmowy. Standardy.
Mamy się ZAMKNĄĆ. Wypowiedzi niezgodne z linią Wielkiego Brata obwieszczaną przez „standardy” itd. muszą być eliminowane. Więc jest cenzura prosta, polegająca na usuwaniu tekstów, kont, całych zasobów z internetu. Cenzura miękka, polegająca na spychaniu takich przekazów na miejsca niewidoczne i niedostępne dla uwagi większości.
Jest jednak coś o wiele skuteczniejszego. Armie trolli i ogłupionych ludzi przekształconych w proli, rzygają owym „ZAMKNIJ SIĘ”. Ten rzyg ma ma różne formy. Od łagodniejszych po ostre. Nie ważne. Każde odezwanie się, niezgodne z narracją zaakceptowaną przez prole, skutkuje ich agresją. Uwagami ad’ personam. Ta agresja ma za zadanie i powoduje najzwyczajniejsze odczucie dyskomfortu u osób „odzywających się”.
The endless flood of vicious insult is really not something that can be experienced anywhere else. I like to follow the people I know but I think the incentive structure of the platform makes it intrinsically and dangerously insane
„Nie mająca końca powódź zajadłości i obelg” – napisał o swoim doświadczeniu twittera Jordan Peterson, znany prof psychologii z Kanady. Napisał i opuścił twittera na 3 tygodnie. Swoje doświadczenie określił jako „genuine relief” – prawdziwą ulgę. To nie są żarty. To nie są tylko słowa. To są faktyczne doświadczenia ludzkie, przekładające się na psychikę, funkcjonowanie i zdrowie fizyczne jednostek i społeczeństwa.
Macherom elit udało się wzbudzić, nie mającą precedensu, masowość zachowań negatywnych, prymitywnych, nakierowanych na agresję wobec innych ludzi. Dzięki sterowaniu odgórnemu, polegającemu głównie na pompowaniu skrajnych emocji w wybranych obszarach, ta agresja tłumu, wyrażana w mikroagesywnych impulsach, UCISZA niechciane przez Wielkiego Brata głosy. ROZKŁADA tkankę społeczną. Niszczy ludzi.
Mechanizm wyzwalania agresji w ludziach jest dosyć prosty.
Po pierwsze należy ich oszołomić ogromem przekazu informacyjnego, tak aby nie byli zdolni do swobodnego, samodzielnego myślenia i ocen.
Po drugie trzeba wstrząsnąć ich psychiką, napełniając ją przekazami wywołującymi skrajny strach, lęk, przerażenie, ale i gniew.
- „Nieszczepiony to potencjalny seryjny morderca” – informuje szef wojewódzkiej izby lekarskiej (słuchajmy lekarzy).
- – Było coś, uśpionego w nurcie Dniepru – deklaruje piękna Ukrainka – To pradawny ukraiński bóg. Po czym z uśmiechem podrzyna gardło bezbronnemu, rosyjskiemu jeńcowi, oświadczając – Witajcie w piekle.
Innych ludzi trzeba zohydzić. Dlatego nie wystarczy informacja, że zbrodnia. Musi być – ludobójstwo. Jeśli wróg jest demonem, Tuskiem, Kaczyńskim, volksdojczem, seryjnym mordercą, homofobem, to jesteśmy wolni do nienawiści. Jeśli nienawiść i pogardę okażemy, to nie dość, że nie jesteśmy winni, jesteśmy tak naprawdę dobrzy. Uzewnętrznienie i przejawianie lekceważenia i pogardy staje się okazywaniem i udowadnianiem własnej cnoty, zaś pierwotne – oparte na przesadzie – kłamstwo, które ludzi do takich zachowań popycha, staje się im niezbędne i nieusuwalne. Nie wolno go zakwestionować.
Z drugiej strony wciąż więcej i więcej. WRZASKU. Nieskończone morze codziennych „informacji”. Stale serwowane seanse kształtowania emocji. Kolejne migawki, wieści, teksty i artykuły zawierające bezbrzeżny chłam i bezczelną inżynierię społeczną. To dodatkowo WYCISZA wszystko, czego kierunek nie jest zgodny z tsunami brudu, produkowanego przez media, adminów, ekspertów, polityków…
„Morda w kubeł gnoju” – dopada każdego, kto nie płynie z gównem masowego przekazu. Naokoło wrzask. Ludzie mający coś do powiedzenia, coraz mniej chętnie zabierają głos. Bo mechanizm działa. Bo trole i prole. Bo agresja jest już powszechna. Bo cenzura. Bo otoczenie oficjalnego przekazu najzwyczajniej cuchnie.
Fizyka kwantowa sugeruje, że istnieje tylko to, co jest DOSTRZEGANE. Bez pomiaru, bez „dostrzeżenia” – co jest, rzeczywistość jest tylko możliwością. Zbiorem możliwości. – Ale popatrz! – woła dziecko do rodzica, kiedy coś robi. Może wyraża w ten sposób właśnie tę prawdę: istniejemy w oczach innych. Istnienie jest istnieniem w czyichś oczach. Spekulacje religijne podpowiadają, że rzeczywistość istnieje, bo coś na nią „patrzy”, bo Bóg ją „widzi”. Czy nie stąd bierze się i nasze pragnienie by i nas ktoś „dostrzegał”. Im bardziej, im głębiej, tym łatwiej nam istnieć, wzrastać.
Wydaje się, że kierunek zmian w komunikacji między ludźmi jest niewłaściwy. Nasycony agresją pozbawioną hamulców, prowadzący do wyciszenia i izolacji ludzi. Oferujący, niczym totalitarny komunizm, jeden schemat, jeden pogląd, jednobezmyślność – nazywaną słuchaniem ekspertów, lekarzy, polityków – jak zwał tak zwał.
Ludzie dostrzegani mówią wyraźniej, stają się „więksi”, rozwój jest ich naturalną drogą. Ludzie cichnący „znikają”. Zamykają się, chcą uniknąć powszechnego „ZAMKNIJ SIĘ”. Znajdą swoją drogę w tę czy inną stronę. WRZASK się wzmaga. Wrzask prymitywizmu, racjonalnej pustki, jaskrawej głupoty i agresji. Ludzie nie mogą, nie chcą wyrażać już samych siebie. W wyniku tego umiera społeczeństwo i rodzi się tłum. W nim… ludziom do siebie jest dalej i dalej.
Jest coraz głośniej. I… coraz ciszej.