Są takie chwile, momenty i czasy, że pewnych rzeczy mówić, po prostu nie wypada. Nie wypada bo dominacja jakiegoś poglądu, jakiejś „wersji rzeczywistości”, jest tak ogromna i związana z takim ładunkiem emocji, że zabranie zdanie przeciwnego skazuje natychmiast na infamię, ostratyzm i wszelkie możliwe oznaki wrogości.
Trzech panów spotkało się w restauracji. Dwóch z nich: prezes NBP – Marek Belka oraz minister SW – Barłomiej Sienkiewicz byli głównymi rozmówcami zaistniałego spotkania. Nie mając pojęcia, że są nagrywani prowadzili swobodnie prywatną rozmowę na tematy zarówno państwowe jak i ogólne.
Po tej rozmowie nastąpiła lawina błota wylewającego się z mediów na głowy obu panów a w szczególności na głowę nieobecnego na spotkaniu premiera Tuska. Czy rzeczywiście były po temu podstawy?
Oto zarzuty:
1. Marek Belka zażądał „głowy” ministra Jacka Rostowskiego.
Istotnie w tym zarzucie jest część racji. Jednak tylko część. Bowiem powodem, dla którego Belka wnioskował o odsunięcie Rostowskiego od MF, były kwestie funkcjonalne, związane z prowadzeniem efektywnej dla państwa polityki finansowej i gospodarczej, a nie były to kwestie personalne albo jakichś osobistych korzyści. Belka w rozmowie, czasami ganił a czasami chwalił Rostowskiego. Wydaje się, że powodem dla którego osoba ówczesnego ministra finansów „nie była po drodze” panom, było jego nieprzejednane stanowisko w sprawie emisji pieniądza i brak elastyczności we współpracy z NBP.
2. Bartłomiej Sienkiewicz wnioskował o zwiększenie masy pieniądza na rynku przez działania NBP, aby PiS nie doszedł do władzy.
Zarzut niesłuszny. Po pierwsze i najważniejsze Sienkiewicz sondował możliwość zwiększenia podaży pieniądza na rynek, bowiem wg. jego przewidywań w roku 2014 mogło nastąpić chwilowe obniżenie poziomu ekonomii, zaś odbicie powinno nastąpić w 2015. Ponieważ wg Sienkiewicza, przyjście PiS do władzy oznaczałoby exodus inwestorów i pogorszenie warunków finansowania polskiego długu, ten chwilowy dołek ekonomiczny mógłby przejść w stan trwałego pogorszenia gospodarczego w Polsce.
Skracając, Sienkiewicz szukał dróg poprawy stanu ekonomicznego Polski, by w ten sposób zapobiec konsekwencjom politycznym, mogącym ów stan dalej pogarszać. Z punktu widzenia opozycji, im gorzej tym lepiej. Im większy kryzys Polskę spotka, tym silniej Polacy odwrócą się od rządzących i przeniosą głosy na opozycję. To zrozumiałe. Także zrozumiałe jest, że w interesie rządzących leży to, by ekonomia działała sprawnie. Taka też była treść sondażu Sienkiewicza z jakim zwrócił się do Belki.
Rząd i jego ludzie, będą robić wszystko by Polakom żyło się dobrze a gospodarka i ekonomia funkcjonowały poprawnie. Dla opozycji, darem nieba jest zawsze katastrofa i pogorszenie ekonomiczne.
3. A za czyje pieniądze oni ten obiad jedli.
Zarzut głupi. Nie wart komentarza.
4. Rozmawiali knajackim językiem.
Istotnie, szczególnie w ustach Marka Belki, słowa typu „chuj” itp. mogą razić postronną osobę. Jeśli jest się jednak człowiekiem z krwi i kości, a nie nawiedzonym przez taki czy inny ruch lub religię, to się wie, że dorośli ludzie, a w szczególności mężczyźni, a w szczególności na stanowiskach związanych z niebotyczną odpowiedzialnością oraz stresem, w prywatnych warunkach czasem klną. Nawet zwykl czasem klną. I jest to do jasnej cholery – naturalne. Choć bywa – przyznajmy – niesmaczne. Wszystko zależy od kontekstu i jeśli ma to miejsce w rozmowie prywatnej to robienie z tego zarzutu, jest dowodem głupoty i ciemnoty.
5. Belka protegował jakiegoś człowieka Sienkiewiczowi.
Zarzut niesłuszny. Belka istotnie polecał pewną osobę Sienkiewiczowi, ale miało to charakter bardzo wysokiej oceny kompetencji polecanej osoby. Przekonanie, że testy i procedury naboru to dobre narzędzia jest naiwne. Bezpośrednia ocena wiarygodnej osoby ma ogromną wartość dla zorientowania się co do potencjalnej wartości rozpatrywanej osoby. Przekazywanie sobie opinii o osobach jest sensowne i potrzebne, chyba że ma to charakter stręczycielstwa, czyli „zatrudnij go bo jest ode mnie”. Jeśli jest to „polecam ci go bo to genialny fachowiec”, to takie rekomendacje są nie dość, że właściwe to pożądane.
Najważniejsze czyli to co pominięte:
Najważniejsza jest jednak cała treść nagranej rozmowy. I to co z niej wynika. Otóż ci ludzie, na prywatnym niezobowiązującym spotkaniu – rozmawiają o Polsce. Rozmawiają o mechanizmach i rozwiązaniach, które mogą Polsce przynieść korzyść. Rozmawiają o tym, co zrobić, żeby Rzeczpospolita funkcjonowała sprawniej i lepiej.
Kto z komentujących wysłuchał całego nagrania i potrafi przytoczyć problemy i rozwiązania systemowe jakie obaj główni rozmówcy poruszyli w trakcie rozmowy? Jaki ma stosunek do ich zamiarów czy formułowanych przez tych, jednych z najważniejszych w kraju, ludzi opinii?
Wymieńmy dla porządku to, na co ślepe są media i ogarnięci partyjnym ferworem internetowo medialni fajterzy. Może czytelnicy sami się ustosunkują, choć nadzieje na to są zadziwiającą wątłe:
A) Marek Belka: I to jest zaleta posiania własnej waluty a nie Euro. Polska nie może zbankrutować na własnej walucie.
B) Marek Belka: RaboBank nie może po prostu sobie sprzedać komu chce kawałka państwa polskiego. Bo BGŻ to nie jest po prostu bank, to jest kawałej państwa polskiego. Bez zgody państwa polskiego taka sprzedaż powinna być niemożliwa.
C) Marek Belka: Scenariusz w przypadku kłopotów ze sprzedażą BGŻ (na skutek interwencji państwa): BGŻ powinien być kupiony przez państwowego inwestora – agencję „Inwestycje Państwowe” za ok 3 mld.
D) Barłomiej Sienkiewicz – czy mamy mechanizmy zwiększenia ilości pieniądza w obiegu? (To podstawowy mechanizm stosowany do sterowania gospodarkami, masowo wykorzystywany np. przez USA)
E) Bartłomiej Sienkiewicz o PWPW. Biorą 85% przychodów z budżetu, potem to mielą przez trzy lata, a potem oddają część w postaci dywidendy. To niewłaściwe. Lepiej byłoby by funkcje tego podmiotu realizowała jednostka podporządkowana państwu.
F) Bartłomiej Sienkiewicz: Kowalski ma w dupie autostrady, stadiony i orliki, bo uważa, że mu się to należy jak psu buda. Kowalskiego interesuje ile mu zostaje w portfelu.
E) Bartłomniej Sienkiewicz: Państwo Polskie nie działa tam, gdzie działa fragmentarycznie. Gdzie instytucje podejmują działania autonomicznie i niezależnie od siebie. Wielcy biznesmeni mogą się śmiać z kontroli skarbowej czy nadzoru finansowego. Państwo jest wtedy nieskuteczne. Ale gdy instytucje działają zgodnie, gdy dochodzi do porozumienia, wtedy państwo zaczyna wreszcie działać efektywnie. Przyczyną słabości państwa jest atomizacja jego służb i instytucji i niechęć kierujących nimi do wyjścia poza interes własny i interes własnej instytucji.
F) Marek Belka o Wiktorze Orbanie i Jacku Rostowskim: Orban zrobił parę rzeczy brawurowych ale słusznych. Znacjonalizował OFE. Mój stosunek do Rostowskiego ociepla się, bo to jest jedyny człowiek, który ten błąd polskiej transformacji gospodarczej jest w stanie naprawić.
Podsumowanie:
Faceci rozmawiali prywatnie. Rozmawiali o Polsce. O tym co zrobić, żeby było lepiej, żeby państwo działało sprawniej. Dzielili się swoimi doświadczeniami (Sienkiewicz o współpracy z prokuraturą) i opiniami w tym zakresie. Tak, politykowi związanemu z partią rządzącą zależy na jej sukcesie, ale zależy poprzez pryzmat poprawy stanu portfela Kowalskiego, poprzez pryzmat lepszego funkcjonowania gospodarki. Wychodzi on w tym celu poza schemat, poza standard wysyłania pism zza biurka i zasiadania w ministerialnych gabinetach. Prowadzi rozmowy, bo tylko w taki sposób – idioci nie uwierzą – można stworzyć podstawy do zmian przekraczających trzymanie się stołków i przepisów.
Zostali podsłuchani i nagrani. Przeinaczone intencje, wykrzywione i wyrwane z kontekstu zdania, uwypuklone wulgaryzmy, któż ich nie używa?, posłużyły do zmontowania lawiny błota i oskarżeń.
I na co wam to było? Na co wam była troska o Polskę? Trzeba było robić sobie „blachę na dupę” i pieprzyć komunały o wartościach moralnych i państwie prawa.
Państwo Polskie nie działa. Nie działa bo obsiedli je nieudacznicy, którzy sprawni są jedynie w zasłanianiu się procedurami a nie w realnej działalności. W rytm przepisów i paragrafów wszystko się rozwala. ABW jest w stanie zgnieść „Antykomora” ale nie jest w stanie odebrać laptopa redaktorowi gazety. Przecież to KURIOZUM. To ma być służba państwa?
Policja czai się z radarem za znakiem ograniczenia do 40km/h, ale nie potrafi za nic złapać faceta prującego 220 km/h po Warszawie. Bohaterką PiSu została Monika Olejnik, bohaterem Igora Janke Sylwester Latkowski, tłum wrzeszczy w takt melodii moralnego zbawcy Polski, co to wicepremierem uczynił śp. szefa Samoobrony.
Jedyna nadzieja w procesji Bożego Ciała. Ta największa uliczna demonstracja w Polsce pokazuje, że nie wszyscy zwariowali. Policja nie leci sadzić mandatów ludziom blokującym ruch samochodów na ulicy. Obok siebie idą, nie rozklepując politycznych waśni, całe rodziny. Ciekawy to kraj. Za dużo emocji. Za mało rozumu. Ale zawsze jest nadzieja.