Bardzo cię proszę, idź na wybory. Proszę, zaklinam, błagam, idź na wybory. Nie siedź w domu. To twój obywatelski obowiązek. To obowiązek, od którego nie możesz się uchylić. Nie możesz jeśli masz choć odrobinę uczciwości w sercu, jeśli choć trochę leży ci na duszy dobro twojego kraju, twojego państwa, twojego społeczeństwa.
Już wielki myśliciel i filozof powiedział, że do rozkwitu zła potrzeba tylko jednego – aby dobrzy ludzie nic nie robili. Bierność, lekceważenie, tępym określeniem to opatrując, „zlewka”, to wszystko będzie wykorzystane przez zło. Zło nie śpi. Źli ludzie nie są bierni. Oni cały czas pracują, żeby nasze życie uczynić gorszym, żeby nas wyprowadzić w pole, wykorzystać, okraść, może nawet – w jakimś sensie – unicestwić, jeśli nie nas fizycznie, to naszą tożsamość.
Dlatego idź na wybory. Bo jeśli nie tak będzie się wyrażał patriotyzm, nie tak będzie się wyrażała obywatelskość – to jak? Egoistycznym pozostaniem w domu? Głupim abdykowaniem? Pozwoleniem by inni wzięli wspólne sprawy w swoje ręce? O nie. Ty jesteś powołany do tego, aby – jak to pisał poeta – „dać świadectwo”. Dać świadectwo temu, do czego jesteś przywiązany, przywiązana. Aby nie pozwolić tym podłym ludziom – którzy tylko udają naszych przyjaciół – czynić zło. Wstań i idź. Idź na wybory. Od tego zależy wszystko. Od tego zależy przyszłość. Przyszłość twoja, twoich dzieci i wnuków. Rusz siedzenie! Idź na wybory!
(Antrakt / Przerwa / Awaria techniczna / Zmiana scenerii / Akt II )
Tylko durnie chodzą na wybory. Ten ogłupiający spektakl dla mas. Serio? Nie wiesz, do czego służą wybory? Nie wiesz tego, co powiedział znamienity znawca tych spraw? „Gdyby wybory mogły coś zmienić, już dawno zostałyby zakazane!”
Robią ci wodę z mózgu. Postępowym, patriotycznym religijnym sosem. Pieprzą w kółko o wartościach i zagrożeniach, żeby cię nakręcić, a co robią? Coś dokładnie przeciwnego niż deklarowali. Czy ty już w ogóle nie widzisz, co oni robią, tylko słuchasz, co pierniczą w tych telewizorach? Ile można?!
Wybory nie są instrumentem kontroli ludu nad tymi, którzy nim rządzą. Jest odwrotnie, są instrumentem kontroli nad ludem. Są legitymizacją. Są alibii dla władców. Są też mechanizmem skłócania ludzi, niszczenia możliwej do powstania ich jedności i solidarności. Po to właśnie są wybory. Więc nie bierz w tym udziału.
System wyborczy jest tak naprawdę wielkim mechanizmem kontroli tempa krępowania pacjenta tj. ludności. Pacjent tj. ludność nie ma oczywiście nic do powiedzenia, ale mu się wpiera – boszeee jak dobrze, że skutecznie – że ma. Chodzi o to, żeby się nie rzucał. Gwałtowne ruchy pacjenta, mogłyby utrudnić proces, albo nie daj boże pozrywać więzy, czy wręcz, zagrozić krępującemu go personelowi. Więc wybory czynią cały proces maksymalnie efektywnym, badają reakcję pacjenta, utrzymują go w przekonaniu, że to, co się dzieje, jest efektem jego wyborów! Że to on jest u steru! Czyż to nie piękne?
Wybory są fundamentem nieodpowiedzialności. Bo politycy nie odpowiadają, za to, co robią. Bo wyborcy, nie odpowiadają za to, co robią politycy. Bo nikt, za nic nie odpowiada, tylko ty, na samym dole, przed machiną państwa i korporacyjnego biznesu, zrośniętych w jedno.
Jak chcesz to idź do urny. Jak chcesz to wyluzuj. Idź do parku. Spotkaj się z ludźmi. Poczytaj książkę. Jesteś kimś więcej niż wyborcą. Jesteś człowiekiem, choć próbują cię zredukować, do zasobu, do problemu, do „wyborcy”. Ale na wyborach świat ani życie się nie kończy.
Doskonale napisane. Cholera, cały czas szukam tego akapitu, gdzie jeden z wiodących filozofów napisał, iż demokracja nigdy z zasady nie miała służyć ludziom, lecz władzy – chodziło mu o kanalizowanie emocji tłumów. Nie mogę sobie tego przypomnieć, ale ten cytat idealnie oddawał myśl tego co napisałeś.
Dzięki za komentarz. Ja takiego cytatu sobie nie przypominam. Ale może nie jest konieczny 🙂
W niektórych krajach nie pójście na wybory oznacza karę grzywny. Wybory to obywatelski obowiązek. W czasach PRL frekwencja było koło 100%, nie pójście na nie oznaczało szykany, choć wyboru nie było żadnego. Więc w czasach po upadku PRL ustawodawca zapomniał, że podstawą demokracji są wybory swoich reprezentantów. Przez wiele lat obowiązywała zasada : zagłosujcie na mnie i spadajcie.
Celowe nie pójście lub nie zagłosowanie korespondencyjne uważam za obojętność wobec losów kraju. Oczywiście nie podoba mi się polaryzacja Po-PiS. Już było blisko upadku tej bariery, ale PSL i Lewica obudziła się z ręką w nocniku i dała możliwość podmianki z umiejącej słuchać, ale nie umiejącej mówić Kidawy na umiejącego mówić bez sensu Trzaskowskiego.
Na szczęście wyborcy już nie kierują się „autorytetami” z prywatnych mediów i mają swój rozum. Wiele razy słyszę i widzę w tych mediach przymiotnik „podły” w stosunu do elektoratu i przedstawicieli PiS. Wielkiego efektu ten przymiotnik na szczęście już nie przynosi.
Generalnie to media kształtują obraz świata u ludzi, a co za tym idzie ich decyzje.
Polacy są podatni (chcą) na emocje negatywne.
Politycy po prostu robią to, co przynosi im poparcie.
„Generalnie to media kształtują obraz świata u ludzi”
Media tak, ale głównie mass media. Po dwóch tygodniach oglądania Russian TV można znienawidzieć USA i aliantów.
Po dwóch tygodniach oglądania TVN można znienawidzieć Jarosława Kaczyńskiego i elektorat PiS.
Po dwóch tygodniach oglądania TVP Info otwierają się niektórym klapki na oczach, dlatego prezydent Warszawy p. Trzaskowski chce likwidacji TVP Info.